Forum Disorder Heaven Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
[ReitaxRuki] Disorted Daytime [NZ - 2/6(?)] [Y]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Disorder Heaven Strona Główna -> Kontynuowane / the GazettE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
reiki
Praktykujący



Dołączył: 11 Sie 2009
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...się biorą dzieci?

PostWysłany: Pią 0:16, 18 Gru 2009    Temat postu: [ReitaxRuki] Disorted Daytime [NZ - 2/6(?)] [Y]

TYTUŁ: Disorted Daytime
DATA: Dawno. Wydaje mi się, że sierpień 2009.
PARA: ReitaxRuki, poboczne Reita/OC
GATUNEK: obyczajowy, romans
OD LAT: +16
OSTRZEŻENIA: łagodne sceny erotyczne.
NOTKA AUTORSKA: Dziwny twór - kiedyś rozpoczęty, mam nadzieję, że niedługo będzie zakończony; chociaż ciężko mi idzie, mimo, że mam dokładny plan całości. Komentarze mile widziane, jak zwykle. Endżoj.



1/6:
To już trzeci dzień. Znów budzę się widząc ten sam sufit i wiszące pod nim wietrzne dzwoneczki. Wciąż te same. Wiatr z uchylonego okna porusza lekkimi zasłonkami, sprawia, że drewniane dzwoneczki postukują cicho. Słyszę śpiew ptaków za oknem. Jest piękny dzień, jestem tego pewien. Ciekaw jestem, ile w moim życiu było tak pięknych, pogodnych dni. Na pewno wiele… a może wcale? Czuje się, jakbym urodził się trzy dni temu. Okropne uczucie.
Drzwi cicho przesuwają się, odwracam głowę w ich stronę i widzę Ayumi. Przyniosła mi śniadanie. Na pewno jajka. Ayu robi bardzo dobre jajka.
- Wiedziałam, że już nie śpisz. - mówi, ciepło uśmiechając się. Przyklęka obok mego materaca, stawia tacę na niski stoliczek, bierze biały, ceramiczny dzbanek i nalewa mi do filiżanki gorącą, pachnąca herbatę. Uśmiecham się do niej. Jestem bardzo wdzięczny, że mnie ugościła. Tak po prostu, przygarnęła obcego faceta pod swój dach. Ma dobre serce.
- Jak się dziś czujesz? - zapytała, podając mi filiżankę. - Jak noga?
Spróbowałem poruszyć się. Boli. Ale mniej niż wczoraj.
- Już okej, myślę, że będę mógł już chodzić.
Pierwszego dnia po wypadku nie mogłem. Myślałem, że jest złamana, ale na szczęście nie była. Miałem wypadek, rozbiłem się, jadąc motocyklem. Może dziś będę w stanie ruszyć się na tyle, żeby chociaż zobaczyć, co rozbiłem. Nie pamiętam. Nie pamiętam nic, nie wiem nic, prócz tego co powiedziała mi Ayumi. Ponoć jak mnie znalazła, byłem nawet na tyle świadomy, żeby podać jej swoje nazwisko. Nazwisko, które też brzmi teraz niesamowicie obco…
- Akira-san?
- Tak? - głos Ayumi wyrwał mnie z zamyślenia. - Jedz, bo ci wystygnie.
- Ah, tak… dziękuję. - usiadłem ostrożnie i zabrałem się do jedzenia. Było bardzo dobre.
- Ja już musze lecieć. - Ayumi wstała powoli - Dziś poniedziałek, idę do pracy. Wrócę koło czwartej. Jakbyś potrzebował czegoś, to dziadek jest.
Pokiwałem głowa na znak, że rozumiem.
- I nie chodź na razie za dużo… nie wstawaj, jeśli nie musisz.
Znów pokiwałem. Ayumi nie mówiła mi gdzie pracuje, ale z zasłyszanej rozmowy między nią a jej dziadkiem dowiedziałem się, że jest pielęgniarką w miejscowej przychodni. Szpitala tu nie było. To naprawdę mała miejscowość. Najciekawsze, że nawet nie wiem, jak się nazywa i gdzie leży. Pięknie. A wystarczyło przecież zapytać…
Ayumi wyszła, zasuwając za sobą drzwi. Jak tylko posłyszałem ich szurnięcie, odstawiłem niedokończone śniadanie na stolik i spróbowałem się podnieść. Udało się! Prawa noga bolała mnie niesamowicie, jakby ktoś zgniótł mi kości w imadle. Mimo to udało mi się utrzymać na nogach. Głowa też mnie bolała, pokój zaczął wirować. Kiedy wszystko się uspokoiło, postanowiłem rozejrzeć się nieco po pomieszczeniu w celu znalezienia moich ubrań. Na sobie miałem tylko koszulkę i bokserki. Poszukiwania nie trwały długo, rzeczy leżały równo złożone w niskiej szafeczce tuż obok drzwi. Poza materacem, stoliczkiem i owa szafką w pokoju nie było nic więcej. Ubrania pasowały jak ulał, poza tym, były to jedyne jakie tam znalazłem. Musiały być więc moje. Naciągnąłem tylko poszarpane jeansy, skórzana kurtka miała rękaw rozerwany tak, że ledwo się trzymał. Odruchowo spojrzałem na swój prawy łokieć. Miałem na nim spora szramę, która o dziwo nie bolała mnie prawie wcale. Widocznie kurtka zamortyzowała siłę szarpnięcia. Nie było ze mną tak źle… Tylko dlaczego musiałem tak mocno uderzyć się w głowę? Wolał bym chyba połamać obie nogi.
Powoli i lekko kulejąc podszedłem do drzwi. Odsunąłem je. Prowadziły do przedpokoju. Wyszedłem ostrożnie, nasłuchując. Dziadka Ayumi nie było widać, ani słychać. Dopiero kiedy przeszedłem parę kroków, usłyszałem ciche chrapanie dochodzące z pokoju po lewej. Nawet tam nie zaglądałem. Wyszedłem z mieszkania na mała werandę. Domek stał przy piaskowej drodze, pewnie niezbyt często jeździły tu samochody. Rozejrzałem się, schodząc po schodkach na ścieżkę prowadzącą do drogi. Spojrzałem w prawo. Las. W lewo - wioska w odległości jakichś 500 metrów, czyli nie tak daleko. Obszedłem dom dookoła. Na podwórku stała dość spora szopa i budynek, będący prawdopodobnie garażem. Nie był nawet zamknięty. Wszedłem do środka. Musiałem otworzyć drzwi na całą szerokość, gdyż nawet nie byłem w stanie znaleźć włącznika światła. Garaż był niesamowicie zagracony, musiałem uważać by nie potknąć się o walające się dookoła sprzęty i rupiecie. Na samym środku pomieszczenia leżało cos, co prawdopodobnie należało do mnie. Masywny, ciemny kształt. Motor. Czarny, potężny i… prawie całkiem zmiażdżony. Podszedłem bliżej, coś ścisnęło mnie za gardło. Z bólem oglądałem to, co zostało z tej pięknej maszyny. Przeciągnąłem dłonią po wyprofilowanym siedzeniu, po ramie. Honda Shadow… Chyba jednak było czego żałować. Dopiero po chwili naszła mnie refleksja - to chyba cud, że nie zginałem. Sądząc po stanie pojazdu, siła uderzenia musiała być ogromna. W co ja właściwie walnąłem? W drzewo? W skałę? W barierkę? Nie mam pojęcia. Zanotowałem to sobie w myślach jako kolejną rzecz, o którą musiałem dokładnie wypytać moją wybawicielkę.
Tuż pod siedzeniem, nad tylnym kołem przytwierdzona była skórzana sakwa, z dużym, białym krzyżem na klapie. Otworzyłem ją drżącymi rękoma. Była całkiem pusta. Żadnych śladów przeszłości, czegoś, co mogłoby podpowiedzieć mi kim jestem. “Mam nadzieje, ze już mnie szukają” - pomyślałem. Ayumi obiecała ogłosić, że tu jestem, żeby ktoś mógł mnie zabrać do domu. “Czy ja w ogóle mam bliskich? Mamę? Tatę? Może rodzeństwo? Albo przyjaciół… muszę mieć jakichś przyjaciół. Jaka szkoda, że nie mam telefonu… ciekawe, czy nie miałem go w ogóle, czy zgubiłem go podczas wypadku. Nie wiem nawet takiej banalnej rzeczy. To jakiś koszmar, ja chcę się już obudzić…”

Ayumi wróciła tuż po czwartej. Czekałem na nią siedząc w plecionym fotelu na werandzie. Słońce nadal przygrzewało, pogoda była cudowna. Lekki wiaterek miło owiewał moją twarz. Poruszał też lekko długimi, kruczoczarnymi kosmykami włosów Ayumi. Dziewczyna powitała mnie ciepłym, troskliwym uśmiechem.
- Już jestem! - zawołała. Nawet bez tego ją zauważyłem. Obserwowałem ją odkąd pojawiła się w zasięgu mego wzroku. - Jak się czujesz? - spytała, podchodząc do mnie.
- Dziękuję, dużo lepiej. - odparłem jej z miłym uśmiechem. Z resztą, zgodnie z prawdą.
Ayumi ciągle się uśmiechała. Miała uroczy uśmiech, ząbki równe i białe niczym perły. Była bardzo atrakcyjną, młodą kobietą. W blasku popołudniowego słońca wyglądała naprawdę prześlicznie.
- Cieszę się. - powiedziała. Po krótkiej chwili sięgnęła do torby, która trzymała dotąd w rękach i wyciągnęła stamtąd małą paczuszkę - Proszę, to dla ciebie.
Podała mi zawiniątko. Musiałem wyglądać na naprawdę zaskoczonego, bo dziewczyna zaśmiała się cicho.
- No dalej, śmiało.
Wziąłem od niej przedmiot, który okazał się być papierową torebką, w jakich zwykle sprzedaje się pieczywo. W środku znalazłem trzy lukrowane babeczki ozdobione czekoladową posypką. Od razu wyciągnąłem jedną i powąchałem. Pachniała bardzo apetycznie.
- Heeej, dzięki!
Ayumi wyglądała na dumną z siebie. Stała nade mną patrząc ciepło jak zajadam się jej prezentem. Dopiero kiedy skończyłem jeść drugą, dotarło do mnie, że chyba zachowałem się trochę nieodpowiednio. Lekko się rumieniąc wyciągnąłem w stronę dziewczyny rękę z torebką, w której znajdowała się ostatnia babeczka.
- Chcesz? - spytałem, czując jak się lekko czerwienię.
- Nie, ty ją zjedz, w końcu kupiłam je dla ciebie.
- Ale… ale na pewno nie chcesz? - powtórzyłem pytanie. Czułem się bardzo niezręcznie i miałem wrażenie, że wyszedłem na durnia. Ayu chyba to zauważyła, bo tylko zaśmiała się cicho.
- Naprawdę, nie ma sprawy. Zjedz ją. Ja zjadłam jedną w cukierni. Wiem, jakie są dobre.
Spuściłem wzrok i zwinąłem torebkę w rękach. Postanowiłem, że jednak nie zjem ostatniej babeczki. To chyba jednak było by nie fair.
- Ja… odłożę ją sobie na potem… - mruknąłem.
- Okej!
Ayumi obdarzyła mnie jeszcze jednym promiennym uśmiechem, po czym minęła mnie i weszła do domu. Zanim zdążyłem wstać i ruszyć za nią, wróciła, oznajmiając, że zaraz przygotuje obiad. Dziś po raz pierwszy miałem go zjeść przy stole, a nie w małym pokoiku gdzie spałem. Doprawdy, miła odmiana. Sam nie wiem dlaczego, idąc do kuchni połączonej z jadalnią zastanawiałem się, czy znów nie zrobię z siebie kretyna. A może po prostu taki jestem? To straszne. Wcale mi się ta myśl nie uśmiechała.


2/6:
Na obiad było okonomiyaki. Kolejna rzecz, jaką Ayumi świetnie przyrządza. Dla takiego żarcia było warto żyć. Jedliśmy w ciszy. Ja, Ayu i jej dziadek, który nawet na mnie nie patrzył. Zupełnie, jakby mnie nie było. Nie zauważyłem, żeby spojrzał na mnie choć raz. Może nie chciał być niemiły? Nie chciał wpatrywać się we mnie jak w jakieś dziwadło? Poniekąd się tak czułem. Miejscowa atrakcja… Facet, który rozwalił się motocyklem i nawet nie wie skąd i kim jest.. Gdzieś przecież musiała być moja rodzina... I moi przyjaciele, znajomi. Ale jak ja mogłem tam wrócić, nie mając bladego pojęcia jak wyglądają? Jak wygląda mój dom? Kim ja byłem? Studentem? Gdybym chociaż wiedział, ile mam lat… Może byłem prawnikiem? Księgowym? A może pracowałem na stacji benzynowej? To ostatnie chyba najbardziej pasowałoby do takiego obdartusa jak ja… Tak bardzo chciałbym pamiętać.
Z zamyślenia wyrwała mnie muzyka. Ayumi już zjadła, wstała od stołu i włączyła radio. Leciała akurat jakaś ballada, śpiewana trochę połamaną angielszczyzną. Spojrzałem na Ayu. Wpatrywała się w odbiornik z trudnym do odgadnięcia wyrazem twarzy. Jakbym miał obstawiać, co ta mina oznacza, stawiał bym na strach. Nie mogłem tylko zrozumieć, co strasznego może być w tym radiu. Może zobaczyła na nim pająka, czy inne paskudztwo? Brrr… na samą myśl przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz.
- Coś się stało? - spytałem. Ayumi starała się właśnie przestroić radio na inną częstotliwość, ale widocznie coś się popsuło, bo nadal słyszałem jedną i tą samą piosenkę. Wyraźnie bądź przez szum, ale ta samą. Refren powtarzał się chyba w nieskończoność. O ile dobrze rozumiałem tekst, wokalista niemal rozpaczliwym głosem zawodził cos o obiecanej bądź nieobiecanej przyszłości. Co za banał…
- Nie… tylko… - Ayumi zamyśliła się w pół zdania. - Chyba się popsuło… To stare radio…
- Przecież wiesz, że nie działa, to po co kręcisz? - wtrącił się dziadek dziewczyny. - I znowu to samo… jak jedno odbiera to nie kręć… Zawsze jak kręcisz to się psuje… I czego kręciła?
Spojrzałem ze zdziwieniem na staruszka. Potem na Ayumi. Dziewczyna wzruszyła ramionami i zarumieniła się. Spuściła wzrok.
- Ja… chciałam zmienić bo nie lubię tej piosenki. - powiedziała cicho. - Przepraszam. - Dodała po krótkiej chwili, po czym wyszła pospiesznie z kuchni. Dziadek tylko pokręcił głową ze zrezygnowaniem.
- I znowu będę naprawiał… Mało kto teraz umie takie stare naprawić. Ale jak ja stary, to i umiem. - powiedział, całkiem jakby mówił sam do siebie. Nadal na mnie nie patrzył. Podziękowałem za obiad, po czym wyszedłem na korytarz. Zastanawiałem się, dokąd mogła pójść Ayumi. Musiałem z nią porozmawiać. Szukałem jej, nieświadomie nucąc pod nosem piosenkę z radia. Mimo tandetnego tekstu, wpadała w ucho. Nuciłem ją z łatwością, więc doszedłem po chwili do wniosku, że musiałem słyszeć ją już przedtem. Ucieszył mnie nawet taki drobiazg. Zawsze to cos, nawet jeśli z miliona wspomnień pamięta się jedynie bliżej niezidentyfikowaną melodię.
Ayumi znalazłem w mojej tymczasowej sypialni. Siedziała przy moim posłaniu i zmieniała pościel. Chyba nawet nie usłyszała jak wszedłem, bo wzdrygnęła się niespokojnie, gdy zwróciłem się do niej po imieniu. Odwróciła się w moją stronę. Wyglądała na zaniepokojoną.
- Wszystko w porządku? - spytałem. Ayu uśmiechnęła się słabo.
- Tak… Jest okej, naprawdę. - odparła cicho. Wyraźnie widziałem, że coś jest jednak nie tak, ale nie chciałem drążyć tematu. To pewnie jakieś sprawy rodzinne, między dziewczyną i jej dziadkiem. Nic mi było do tego.
- Ayumi… chciałbym z tobą porozmawiać. - zacząłem. - Muszę spytać cię o parę rzeczy.
Nie patrząc na dziewczynę usiadłem na podłodze. Dopiero po chwili uniosłem na nią wzrok. Patrzyła na mnie, jakby się czegoś obawiała. Kompletnie tego nie rozumiałem.
- Chciałem pogadać o wypadku…
- Tak… jasne. Nawet teraz. - uśmiech Ayumi wydał mi się trochę sztuczny. - Pytaj o co chcesz.
Zadałem jej kilka pytań, które chodziły za mną od rana. Okazało się, że telefonu jednak przy sobie nie miałem i że najprawdopodobniej zderzyłem się na drodze z jakimś samochodem, którego kierowca po prostu zwiał. Dowiedziałem się także, jak nazywa się wioska w której jestem i gdzie mniej więcej leży. Sama nazwa niewiele mi mówiła - właściwie nic - ale udało mi się wyobrazić sobie jako tako jej położenie względem większych miast. Ciekawostką dla mnie było jednak to, jakim cudem znalazłem się tak daleko w górach… Nawet sama Ayumi stwierdziła, że na wieśniaka nie wyglądam. Samotna podróż po kraju na motocyklu? Nie, to niemożliwe. Bez dokumentów, bez telefonu? Im więcej wiedziałem, tym mniej rozumiałem.
Ayumi uspokoiła się już całkiem po naszej rozmowie. Byłem przekonany, że to marudzenie dziadka tak ją rozstroiło. Nie miałem pojęcia, jakie są miedzy nimi stosunki. Właściwie to nawet niezbyt mnie to interesowało. Byłem tylko gościem, o ile nie intruzem, więc z nikim nie zamierzałem się zżywać.


____________________________
C.D.N.


Ostatnio zmieniony przez reiki dnia Nie 1:15, 07 Lut 2010, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanne
Nowicjusz



Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 14:56, 18 Gru 2009    Temat postu:

Hm.. zaczyna się bardzo ciekawie, Amnezja, porwanie? Zgrabnie wszystko jest opisane tylko nie podałaś informacji czy to będzie opowiadanie AU, czy tez nie (mam nadzieję, że nie - będzie ciekawiej :]) Skoro to RR to kiedy pojawi się Ruki, co zrobi? Jak będzie? I kim jest Ayumi? Fanką? Sprawczynią wypadku?

Pisz, pisz dalej!:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
puć
Nowicjusz



Dołączył: 29 Lis 2009
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 18:57, 18 Gru 2009    Temat postu:

*uwaga, offtop* Jeanne, Jeanne, jak zwykle niecierpliwe dziecko xD *koniec offtopu*

Co do tekstu - zgadzam się ze słowami poprzedniczki, tzn. zaciekawiona jestem bardzo ale to bardzo. Czyżby szykowała się kolejna świetna seria? : D Zdecydowanie, jestem na tak. Aha, i rozczulił mnie moment, gdzie Reita rzuca się na babeczki xDD

No nic, tylko czekać. (Nie)Cierpliwie.

Pozdrawiam, puć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tess.
Administrator



Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 138
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowa Sól/Zielona Góra

PostWysłany: Nie 2:10, 20 Gru 2009    Temat postu:

Przyznam, że fiki gazetowe porzuciłam jakiś czas temu i nie mam najmniejszej chęci pisania nawet do niegdyś ukochanej pary Reituki... To jednak za to opowiadanie się wzięłam, bo skoro Twoje, to ciężko przejść obok z obojętną miną.

Więc Ayumi jest pewnie skrytą fanką Reity, a w radiu usłyszała piosenkę Gazeciarzy! I gdy tylko zobaczyła Reitę leżącego przy motocyklu, dla pewności walnęła go bejsbolem w łeb, by stuprocentowo stracił pamięć... A kraj przemierzał w ucieczce przed swym kochankiem, Rukim, który dodatkowo założył mu szlaban na telefon i ukrył go w swojej szufladzie z bielizną, stąd u Reity brak komórki. Dobrze zgadłam? *przepraszam, jest po pierwszej w nocy, chyba mózg mi odłączyli o___o*

Koniec tych durnych przemyśleń, już koniec XD" Czekam w każdym razie na dalszą część, bo z rąk Twoich to i niekpop przeczytam z chęcią! (co u mnie rzadkością ostatnio ;<)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ceb-sama
Nowicjusz



Dołączył: 31 Sie 2009
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Barcin

PostWysłany: Wto 22:37, 22 Gru 2009    Temat postu:

zgadzam się w zupełności z wypowiedziami powyżej XD no, może teoria tess jest trochę naciągana, ale to się ominie XD
Fick nieźle wciąga, bardzo intryguje, do tego sama para jest świetna - Reituki <3 Totalne cacko, jeszcze plus za świetny styl pisania~
Czekam na następny rozdział, mam nadzieję, że lepiej ci się będzie pisało z każdą częścią :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
reiki
Praktykujący



Dołączył: 11 Sie 2009
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...się biorą dzieci?

PostWysłany: Śro 21:27, 23 Gru 2009    Temat postu:

No męczę sięz ciągiem dalszym, ale idzie jakoś ^^ Woly czas w święta mobilizuje :)
(Nawet, jeśli zaraz po świętach jest sesja........... >.>)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sheila
Nowicjusz



Dołączył: 13 Sie 2009
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zawoja.

PostWysłany: Śro 21:15, 03 Lut 2010    Temat postu:

Em... Jest szansa, że niedługo pojawi się jakaś następna część? ^^' (nie zrozum mnie źle - nie chcę Cię popędzać z pisaniem) Bo strasznie mi się to opowiadania podoba i już tak od dawna wchodzę codziennie i sprawdzam, a tu nie ma nic... _-_''
Powrót do góry
Zobacz profil autora
reiki
Praktykujący



Dołączył: 11 Sie 2009
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...się biorą dzieci?

PostWysłany: Nie 1:11, 07 Lut 2010    Temat postu:

Pojawią się, mam wolne od wczoraj do 1 marca i zamierzam nadrobić moje niepisanie na forum ;D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eskimoza
Nowicjusz



Dołączył: 23 Cze 2011
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:47, 23 Cze 2011    Temat postu:

LOL TU TERZ NIE WYSZŁO JEST ROK PUŹNIEJ JUSZ HAHA I NIE MA KONTYNUŁACJI
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Disorder Heaven Strona Główna -> Kontynuowane / the GazettE Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1