Forum Disorder Heaven Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
[AoixUruha] Romantyk Niedoskonały [M][Y]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Disorder Heaven Strona Główna -> One-shoty / the GazettE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
tess.
Administrator



Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 138
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowa Sól/Zielona Góra

PostWysłany: Wto 17:53, 11 Sie 2009    Temat postu: [AoixUruha] Romantyk Niedoskonały [M][Y]

TYTUŁ: Romantyk Niedoskonały
DATA: 17.03.2009-21.03.2009
PARA: Aoi/Uruha
GATUNEK: komedia romantyczna
OD LAT: 13+
OSTRZEŻENIA: łagodne sceny erotyczne?
NOTKA AUTORSKA: Uważaj, nim zażądasz od swej drugiej połówki romantyzmu, bo może się ona objawić w dość... nietypowy sposób.

Pisane dla Collied, która zawsze była, jest i będzie moim prywatnym słońcem. Stare, ale odnowione.



Ujmuję delikatnie w dłonie długi gryf. Przyglądam się zaznaczonym wyraźnie progom, lśniącym strunom i lakierowanemu drewnu, przesuwając palcami po całej jego długości. To samo robię po chwili z drugim gryfem. Wspaniałe, Aoi wiedział, jaki instrument sprawdzi się pod względem wyglądu.
Okazuje się jednak, że w brzmieniu także jest dobry. Dobry, cholera, bardzo dobry jest! Wręcz zazdrośnie sunę po srebrzystych, mocnych niciach, wyrywając z gitary długie, wysokie dźwięki. Piękna. Wspaniała.
Minuty mijają, a melodia staje się coraz bardziej uporządkowana, równa i nieważne, że nie ma tytułu - po prostu sprawia przyjemność, to jest najważniejsze.
I czuję się jeszcze lepiej, gdy na skórze mojej szyi pojawiają się miękkie usta, składające na niej czuły pocałunek. Przyjemne ciepło na plecach, a po drugim gryfie suną inne dłonie, które wręcz idealnie zgrywają się z moimi, akompaniując dla wymyślonej przeze mnie melodii. Ciche dźwięki gitar działają na mnie kojąco, tak samo jak ramiona, które mnie teraz otaczają. Uśmiecham się więc i gram dalej, drugie ręce także nie przestają pieścić strun.
Nie mam pojęcia, ile tak siedzimy, ale miękkość naszej wspólnej pościeli i jego ciepło na plecach zachwyca mnie na tyle, że nie mam ochoty patrzeć na zegar. Nie patrzę więc i on też nie patrzy, nie zerkamy tam ani razu, podświadomie modląc się, by po prostu zleciał ze ściany i potłukł się, zatrzymując czas w miejscu. I nie jest ważne, że to prezent od jego matki na dwudzieste któreś urodziny, nie pamiętam nawet dobrze które. To do reszty nie jest ważne, gdy wciąż mogę mieć go przy sobie.
W końcu moje ręce nieruchomieją, a jemu zaledwie parę sekund zajmuje rozwiązanie akordu, by melodia mogła dobiec końca. Siedzimy tak chwilę w milczeniu, aż w końcu on ujmuje swój instrument w dłonie i wychyla się w bok, wsadzając go do czarnego pokrowca na ziemi. Nie zapina go nawet, tylko znów jest przy mnie, kładąc swoje dłonie na moich brzuchu. Odwracam głowę, całując jego usta, gdy miły dreszcz przechodzi mi po plecach. Odpowiada na tą pieszczotkę, łaskocząc lekko moją wargę chłodnym, metalowym kolczykiem, a ja chichoczę cicho. Jego wargi także rozciągają się w uśmiechu, gdy przenosi je na moją szyję, a ja czuję ten uśmiech tam wyraźnie odbity na mojej skórze.
- Nigdy nie dostałem od ciebie kwiatów, wiesz? – szepczę nagle, zupełnie bez namysłu. Ot tak, po prostu przypomina mi się ten drobny szczegół, że pusty, kryształowy wazon na szafie wygląda dość nietaktownie. – Zero romantyzmu...
- Naprawdę? – pyta spokojnie, trącając nosem moje ucho i dmuchając na nie zimnym powietrzem. Uśmiecha się, wyraźnie zadowolony, gdy ciarki idą mi po plecach.
- Naprawdę. To już pięć miesięcy chodzenia, dwa tygodnie wspólnego mieszkania, a ja nie dostałem od ciebie choćby kaktusa – mruczę, niby urażony. Jego kolejny pocałunek jest przepraszający. – Ach, a gdzie bukiet kwiatów, gdzie szklany pantofelek, gdzie książę mój, ach, gdzie? – pytam z lekkim rozbawieniem, zaciskając palce na jego ręce. Ciepła, jak zawsze.
- A więc chcesz romantyzmu... – stwierdza cicho, przesuwając palcami po moich żebrach. Chichoczę, uderzając go jednocześnie po dłoni. A niech go, wie doskonale, gdzie mam łaskotki! – Lubisz kaktusy, Uru?
- Może polubię, jak takiego owiniesz fioletową wstążeczką – mówię z rozbawieniem, wtulając się w jego ciepłe ramiona. Wzdycham, niezmiernie zadowolony, gdy znaczy delikatnymi pocałunkami każdy centymetr mojej szyi.
- A różowa, taka jak...
- Nie, to był najgorszy prezent w moim życiu – przerywam stanowczo. Nic nie odpowiada, a ja wymykam się z jego ramion, obracam i zarzucam mu ręce na szyję. Uśmiecha się. Ja też się uśmiecham i uśmiechamy się oboje jednym uśmiechem, gdy uśmiecha się prosto w moje usta, a ja odwzajemniam ten uśmiech, odciskając go na jego wargach.
Od niego nawet sztucznego badyla przyjmę z radością.



Zaginął klapek. Niby nic takiego, ale fakt, że zginął jeszcze jeden, i jeszcze, i jeszcze... Razem zginęło mi siedem klapków. Zapewne zostały uprowadzone, a cechą charakterystyczną tych porwań jest to, że od każdej pary brakuje prawego. Głupi przypadek?
Kai dzwonił, że jest coś do załatwienia, więc Aoiego nie ma. Ot tak, po prostu, nie ma go, poleciał jak na skrzydłach, z tym swoich głupim uśmiechem, przez który on jeden całe życie prosi się o dostanie w dupę. Tak, racja, jestem strasznie drażliwy, gdy coś mi ginie w tak dziwny sposób, a jeszcze bardziej irytuje mnie fakt, że nie ma wtedy przy mnie drugiego gitarzysty. Dzwonię więc, tłumaczę problem i słyszę radosny śmiech.
Trzaskam słuchawką o ścianę. Więc tak. Więc do Kaia biegnie, szybko, jak najszybciej, śniadania nawet nie zjadł... Bo Kai ma problem. Ja też mam problem! Ale tego Aoi już nie widzi.
Siedzę więc nachmurzony w salonie na kanapie i deformuję sobie prawą stopę za pomocą lewego kapcia. Irytujące, minuty mijają, do tego zaczął padać deszcz. Klnę głośno, gdy nagle telewizor wyłącza się, podobnie jak wszystkie inne urządzenia elektryczne w tym bloku. Zaciskam zęby i zamykam oczy, odchylając głowę na oparciu. Co za porąbany dzień.
Dzwonek do drzwi.
Zrzucam kapcie – połączenie białego, puchatego razem z brązowym klapkiem jest uznawane powszechnie jako „dziwne”, wolę się tak ludziom nie pokazywać. Idę więc do drzwi, mając ochotę zabić tą osobę za nimi. Już chcę krzyknąć „Nie mam drobnych, odejdź!”, ale po zobaczeniu osoby na klatce schodowej brakuje mi słów.
- Aoi...? – pytam ostrożnie, niepewny tego, co mam przed sobą.
Zaiste, jest to Aoi.
Aoi klęczy. Aoi jest mokry. Aoi ma wilgotne włosy przylepione do twarzy. Aoi trzyma w ręce poduszkę. Aoi na tą poduszkę narzucił prześcieradło – też mokre. Aoi coś pod tym prześcieradłem ukrył. Aoi trzyma w drugiej dłoni kwiaty. Aoi te kwiaty wyzbierał z trawnika obok klatki schodowej, poznaję.
Aoi jest dziwny.
Uśmiecha się, widocznie z siebie zadowolony, po czym wyciąga przed siebie rękę z bukietem. Odruchowo go przyjmuję, oglądając z lekkim przerażeniem stokrotki, koniczynę, kłosy trawy i jeden mak. To wszystko jest związane jego gumką do włosów.
Znowu zerkam na niego, a on odrzuca na bok prześcieradło. Klapek. Mój prawy klapek na poduszce. Ten fioletowy. Ten ulubiony.
Podnosi delikatnie moją stopę i wsuwa na nią moje zaginione obuwie. Nic nie mówię, dalej w ciężkim szoku. Nie rozumiem, dlaczego uśmiecha się tak radośnie i patrzy na mnie z takim wyczekiwaniem, jakby właśnie spełnił wszystkie moje sny.
- Aoi? – udaje mi się w końcu wydusić. Mrugam kilkakrotnie, poprawiając klapek, by lepiej się ułożył. – Aoi, co ty tak właściwie robisz...?
- No jak to? Jestem księciem, a to – pokazuje na moją nogę. – jest zaginiony pantofelek. To zaś – wskazuje na polne kwiatki. – jest bukiet kwiatów.
Milczę. Nie wiem, czy Aoi dostał gorączki, czy to może ja jej dostałem, ale całość jest kompletnie absurdalna. Przecież tu się nic ładu nie trzyma!
- Zrobiłeś obiad? Jestem głodny jak wilk – stwierdza w końcu, kiwając gorliwie głową dla utrzymania mnie w tym fakcie. Podnosi się z kolan i mija mnie w drzwiach, strzepując wodę z włosów prosto na niedawno malowaną ścianę. Odruchowo zamykam za nim, dalej w ciężkim szoku. Podnoszę kwiatki do twarzy i wącham. Kicham. Zapach jest intensywny, ale to nie jest zapach kwiatów. To woda kolońska Aoiego...



- Aoi...?
- Mhm?
- A co z resztą moich klapków?
- ...jedz, skarbie, kolacja stygnie...
- Nie znoszę cię...
Polne kwiatki splecione gumką stoją dumnie w kryształowym wazonie na szafie i pokazują wszystkim, że mój chłopak jest właśnie Romantykiem Niedoskonałym, którego kocham.


Ostatnio zmieniony przez tess. dnia Wto 18:28, 11 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Neko
Administrator



Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jelenia Góra

PostWysłany: Wto 18:04, 11 Sie 2009    Temat postu:

Jak zwykle Twoje opowiadania mnie uśmiechają, co więcej mogę powiedzieć?
Już nawet nie wytknę Ci, że to Aoi/Uru, a nie Aoi/Ruki, bo jest tak kochane i puchate, że nawet ten Uru wydaje mi się bardziej znośny.

Świetnie, Słoneczko!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sayu
Praktykujący



Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: jesteś?

PostWysłany: Pią 23:48, 28 Sie 2009    Temat postu:

Jestem zachwycona, ot, po prostu. < 3 Dokładnie, twoje opowiadanie jak zwykle wywołało uśmiech na twarzy. I miłe mrowienie. I może przywołało cień inspiracji. ^^
Do tego fik z Uru, kolejny powód do kliknięcia i przeczytania.

Cudowne, Tessiątko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
miyumi
Moderator



Dołączył: 11 Sie 2009
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Sob 1:51, 29 Sie 2009    Temat postu:

Kolejny, którego nie skomentowałam... i chyba nie powinnam się za to zabierać, bo to nie ta godzina. Ale okropnie, wspaniale świetny. Jak każdy. Kolejny Twój, którym powaliłaś mnie na kolana. Czytałam z uśmiechem i miłą satysfakcją. I puchaty i zabawny i ujmujący. Zadziwiasz mnie again, again i again.
I jeszcze jedno. AOI.
No...
Kocham Cię! Jesteś moją najukochańszą autorką fików, zdecydowanie. <69 ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
reiki
Praktykujący



Dołączył: 11 Sie 2009
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...się biorą dzieci?

PostWysłany: Sob 23:40, 12 Wrz 2009    Temat postu:

Uaaaaa ^^ Jakie to... nie, nie napisze kolejnego komentarza o treści: "Jakie to przesłodkie!" Wiesz, dobrze, że mi się podoba. Fluffki pasują do Uroi. Oj, pasują.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Disorder Heaven Strona Główna -> One-shoty / the GazettE Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1