Forum Disorder Heaven Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
[UruhaXKai] Fanservice... [M][Y] ver. 2 poprawiona

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Disorder Heaven Strona Główna -> One-shoty / the GazettE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jeanne
Nowicjusz



Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 13:25, 30 Wrz 2009    Temat postu: [UruhaXKai] Fanservice... [M][Y] ver. 2 poprawiona

TYTUŁ: Fanservice...
DATA: 26/27.09.2009
PARA: UruhaXKai
GATUNEK: trudno powiedzieć, na pewno romans
OD LAT: +16
OSTRZEŻENIA: wulgarne słownictwo
NOTKA AUTORSKA: Możecie uważać, że słodko, bardzo słodko... :) musiałam to napisać, bo siedziało mi w głowie od 2 tygodni nie pozwalając się uczyć <wyszczerz>

Enjoy!

- Kurwa! Zostawcie wy mnie wszyscy w spokoju! Mam tego dość, jutro koncert, a wy macie to, kurwa, w dupie! – Mężczyźni spojrzeli się na Kaia bardzo zaskoczeni. Że niby oni się nie przejmują? Że niby nie ćwiczą? No co poradzą, że dzisiaj lenia złapali – przed koncertem powinni wypocząć, nabrać sił. Reita nie omieszkał mu o tym napomknąć.
- Nabrać sił?! – Blonwłosy chłopak nie wiedział, że jego słowa jeszcze bardziej rozwścieczą lidera, który teraz wrzeszczał wskazując po kolei na nich ręką. - Ten tutaj cały czas wyleguje się na sofie, w ogóle gitary nie dotknął, Ty zostawiłeś swój bas w domu, powiedzmy, że uwierzyłem w zapewnienie o zapomnieniu, Ruki wypił zza dużo zimnego i jak się jutro rozchoruje to już po nas, a Aoi? Ten dziś ma takiego kaca, że nie wie nawet jak się nazywa! Weźcie się w garść…
- Ale lider-sama… - Ruki próbował jeszcze coś wynegocjować, lecz widząc wzrok Kaia dość szybko zrezygnował. Chcieli rozładować jakoś sytuację żartami, ponabijać się z niego, tak jak zawsze to robili, ale dzisiaj nie za bardzo wyszło. Aoi z Reitą zerknęli na siebie znacząco i popchnęli niczego niespodziewającego się chłopaka w stronę sofy. Zaskoczony Uruha złapał lidera, by ten się nie przewrócił. Koniec końców, perkusista siedział mu na kolanach, a rówieśnik trzymał go w mocnym uścisku. Oniemieli nie zauważyli, że reszta zespołu znajduje się już przy drzwiach. Usłyszeli tylko donośny głos Ruki’ego:
- Trzymaj go mocno przynajmniej przez dziesięć minut nie puszczając! Zrób coś by ochłonął! – Słysząc to, lider chciał się zerwać i jedyne o czym teraz marzył to by zetrzeć perfidny uśmiech z twarzy wokalisty. Przeszkodził mu w tym, niestety, refleks gitarzysty, który wiedząc, że może dojść do rękoczynów, chwycił mocniej rzucającego się Kaia. Szamotali się tak jeszcze przez chwilę, aż usłyszeli odjeżdżający samochód. Pewnie poprosili ochroniarza by ich rozwiózł.
- Kurwa… - Zaklnął cicho Kai wiotczejąc w ramionach kolegi.
- Uspokój się, oni już tacy są. Znasz ich przecież.
- Tak, ale nigdy nie było tak tragicznie, zawsze chociaż z trzy godziny potrafiliśmy pograć w przeddzień koncertu. A teraz?
- A teraz ich nie ma i masz o tym nie myśleć. Odpręż się. – Jednakże wbrew tym słowom Kai natychmiast zesztywniał. Cały się zaczerwienił, gdy dotarła do niego myśl gdzie, a raczej na kim, siedzi. Czując ramiona owinięte wokół swojej tali spłonął jeszcze większym rumieńcem.
- Uru… Puść. Chciałbym wstać, muszę jeszcze popracować. – Cichy szept wydobył się z jego ust. Gitarzysta, jakby z oporem, zwolnił uścisk i pozwolił mu zejść. – Idź już i korzystaj z dnia wolnego, ja jadę na halę w razie czego.
- Podwieźć Cię?
- Nie, dzięki. Sam skoczę.
- Jesteś pewny? – W tym właśnie momencie zauważył urocze dołeczki w policzkach Kaia. Tak jak inni, uwielbiał, gdy ten się uśmiechał. Słysząc roześmiany głos lidera wiedział, że już się na nich nie gniewa.
- Tak, idź już.
Kiedy tylko drzwi zamknęły się za Uruhą, Kai westchnął ciężko.
- Zabiję… - Szepnął cicho nie wiedząc czy chodzi o nieobytą próbę czy o usadzenie go na kolanach gitarzysty. Po krótkiej chwili stwierdził, że chyba chodzi o to pierwsze, ponieważ nie czuł dyskomfortu, gdy oplatały go ciasno ramiona mężczyzny. Zabrawszy klucze od samochodu, zamknął studio i udał się na halę. Musiał zgrać wszystko z czasem, omówić swoje uwagi z oświetleniowcami, pokazać charakteryzatorom jak mają ich przygotować… A był już przecież wieczór. Nigdy się nie wyrobi.

~*~

Tuż przed wejściem na scenę Kai zawołał ich by jeszcze chwilę zaczekali.
- Zróbcie jakiś fanservice, dobra? Fani się ucieszą.
- Ale dlaczego? – Jęknęli zgodnie, ponieważ wiedzieli co ich czeka. Średnio podobała im się ta opcja, ponieważ nie byli gejami. Co najwyżej bi, ale i też nie wszyscy.
- Za karę! Nie marudzić! – Nie zdążył już nic więcej dodać, ponieważ Ruki mu uciekł i zagrzewał fanów. Nie mogli dłużej czekać, musieli wejść na scenę. Zaczęli strasznie powoli, melancholijnymi piosenkami… Saraba, Chizuru…Musieli sami się rozkręcić. Dopiero teraz zauważyli, że te próby przed koncertami są im jednak potrzebne. Ruki nie mógł zejść odpowiednio nisko, by wykonać partie pewnych szybszych piosenek, a chłopcy za wolno piórkowali. Tylko Kai miał siłę na szybkie akcje. Cóż… w końcu on – w przeciwieństwie do nich - wczoraj ćwiczył. Dopiero po jakiejś pół godzinie od czasu rozpoczęcia mogli zagrać Cassis i Maximum Impulse. Wreszcie zaczęli grać tak jak lubią. Ostro, szybko, ale wraz ze wstawkami bardzo melodyjnymi. Fani widzieli radość na ich twarzach gdy grali, a kiedy mieli solówki nic się dla nich nie liczyło poza instrumentem oraz muzyką. Kochali to co robili i cieszyli się, że mogą dać to innym.
Zbliżała się już końcówka, pora podziękować fanom. Kai już w głowie układał przemowę na temat przedstawienia pod publikę. Mieli coś odegrać, a oni jak zawsze musieli o tym zapomnieć! I niby on jest zapominalski? Podchodząc do reszty zespołu nie zauważył Uruhy skradającego się za nim. Zapewne zabawnie musiało to wyglądać – wyższy chłopak schylił się i na paluszkach podbiegł do drugiego. Kaia w połowie drogi zatrzymał silny uścisk, jednakże nie zdążył się nad tym zastanowić, ponieważ już był całowany przez jednego z kolegów.
- Uruha… - Pomyślał tylko. Tego zapachu nie potrafił pomylić nawet jakby bardzo tego pragnął. Chłopak pachniał mieszanką migdałów oraz limonki, która dodawała drapieżnego akcentu. W końcu i jego dosięgnął fanservisowy pocałunek, jednakże myśląc, że tylko otrą wargi o wargi, jak było to w zwyczaju, to się bardzo mylił. Młodszy chłopak chwycił jego ręce i zarzucił sobie na kark, samemu jedną dłoń wplatając w jego włosy, a drugą oplatając talię perkusisty. Starał się wymusić pewną reakcję na Kaiu, dlatego też przejechał koniuszkiem językiem po jego wargach. Zduszony jęk opuścił usta lidera, powodując tym samym lekkie ich uchylenie. Uruha nie czekał długo i wsunął się do ich wnętrza. Pocałunek był bardzo uwodzicielski i namiętny. Kiedy Kai przełamał swój wewnętrzny opór, oddał pieszczotę z równą gwałtownością. Czuł, że to jest dobre, nie krzywdzi nikogo, a i gitarzysta tego chce. Wiedział, że gdy zejdą ze sceny to wszystko się skończy i coś go zabolało. Dlatego też, postanowił zabrać tyle ile może. Naparł całym sobą na ciało młodszego dociskając go jeszcze bliżej siebie. Dopiero, gdy zostali zmuszeni przerwać przez brak oddechu, usłyszeli głośne piski fanek. Przebili chyba nawet Miyavi’ego, a o to trudno. Kai był w szoku uświadamiając sobie o czym myślał podczas pocałunku oraz co, a raczej jak zrobili. Chciał się odsunąć, byle jak najdalej od wyższego mężczyzny. Ten jednak przeczuwając jego zamiary, przytulił się do niego mocno wtulając głowę w zagłębienie jego szyi w ten sposób, by fani nie widzieli twarzy lidera. Wiedział co ten teraz mógł przeżywać i błogosławi stylistki, że zrobiły mu wysoką fryzurę. Skrępowanie przerwał Aoi wręczając Kaiowi pałeczki, przy czym delikatnie się uśmiechnął. Wiedział, że perkusista jest w bardzo kłopotliwej sytuacji, więc postanowił go uwolnić od przemówień i proponując występ solowi chciał zapewnić mu możliwość wyładowania się oraz ochłonięcia. Lider z twarzą bez wyrazu, odebrawszy pałeczki, odepchnął od siebie delikatnie Uruhę. Ruki zagrzewał fanów, tak by on nie musiał już nic mówić. Usiadł na stołku i zaczął grać. Najpierw delikatnie, powoli, później z coraz większą mocą oraz pasją. Włożył w to wszystkie siły, jakby muzyka mogła przynieść mu odpowiedź na dręczące pytania. Jak? Dlaczego? Po co?! Najbardziej bolała go myśl, że to było tylko dla fanów, nie chciał być okazem na pokaz, nie chciał robić takich rzeczy tylko dla fanów, pod publikę. Teraz już rozumiał co czuli jego koledzy, gdy miały być zrobione fanservicy. W jednej chwili znienawidził je, więc postanowił z nich zrezygnować. Chłopak co raz uderzał mocno, jakby wyrażając zakończenie pewnych rozmyślań podejmując decyzje. Niestety nie zauważył, że ten nierówny rytm doprowadził go na granicę. Zmęczenie zaczęło dawać się we znaki i jemu. Na szczęście Reita to zauważył, ponieważ pochwycił swój bas, zawołał Aoi’ego oraz krzyknął Ruki’emu:
- Wejdziemy na solówkę, a ty w tym czasie z Uruhą ściągnijcie Kaia. Biedak, pewnie nie ustoi sam na nogach.
- Dobra, to za 10 minut kończymy cały występ. Podziękujesz fanom?
- Jasne! To kurtyna! – Gdy tylko zasłona opadła rozbrzmiały dźwięki gitar. Kai niczego nie zauważył i grał dalej, aż poczuł jak ktoś dotyka jego ramienia. Kiedy się odwrócił się zauważył Uruhę oraz wokalistę. Ci nic nie mówiąc, wyjęli mu pałeczki z dłoni pomagając wstać. Aoi i Reita przyglądali się temu ze zmartwieniem. Lider nie mógł samemu dojść za kulisy, więc pozostała dwójka prawie go niosła. Już nieraz zdarzało się, że po koncercie zostawał znoszony ze sceny, ale nigdy nie było to tak poważne. Dość szybko skończyli i swój występ, więc gdy tylko wrócili do garderoby, zdziwili się widząc zdenerwowanego Kaia.
- Musze podziękować ekipie! Fanom! Nie mogę się zdrzemnąć!
- Ile dziś spałeś?! – Ruki też już krzyczał. Co jak co, wiedział, że Kai był pracoholikiem i perfekcjonistą, ale żeby aż tak?
- Nie spałem…
- Co?! I ty nam mówisz o dbaniu o siebie, et ecera, a sam się wykańczasz?!
- No… Musiałem załatwić oświetlenie, dźwięk, nie wspominając o strojach, fryzurach, makijażach… - Zaczął się tłumaczyć nieco nieporadnie, ściszając głos z każdym wypowiedzianym słowem. Mężczyźni popatrzyli na niego z lekko rozszerzonymi oczami.
- Nie mogłeś nas poprosić o pomoc?! – Reita nie krył oburzenia. – Chociaż słowo powiedzieć.
Kai milczał jak zaklęty odwracając wzrok. Nagle cisze przerwał cichy szept Aoi’ego.
- Chłopaki, on mówił nam o tym co trzeba załatwić. Dawno temu, jakoś na pierwszych koncertach. Ale żaden z nas nie zwrócił na to uwagi. Nie wiedzieliśmy, że z tym tyle roboty. Pamiętacie koncert w Tokio? – Nagle wszyscy zerknęli na obojętnego już Kaia. Tak, teraz sobie przypomnieli, jak chłopak z podekscytowaniem zaczął wymieniać co trzeba załatwić przed koncertem. Ale, do cholery, to było tyle lat temu! Dawno o Tm zapomnieli! Uruha z lekką troską i strachem przed odpowiedź zapytał się go czy w ogóle śpi przed koncertami.
- Tak, to był pierwszy raz. Za dużo było do obgadania. No i w sumie stwierdziłem, że nie opłaca mi się iść już do domu, a wypiłem tyle kofeiny, że nie pozwalała mi zamknąć oczu ani na chwilę.
- Dobra, my się wszystkim już zajmiemy, a ty się tutaj zdrzemnij, dobrze lider-sama?
- Nie mogę iść spać. Fani, obsługa… trzeba podziękować, wypić szampana… Tak szampana! – Powiedział nagle z mocą. – On postawi mnie na nogi! – Już chciał się zerwać, gdy nagle wszyscy się na niego rzucili.
- Nigdzie nie idziesz. – Warknął przez zęby Reita. Zmiażdżył go swoim spojrzeniem, a opaska na nosie, w tej chwili tylko pogłębiała wrażenie o jego agresywności.
- Nie damy ci alkoholu, gdy jesteś w tym stanie. My podziękujemy, a ty śpij. Uru, pilnuj go dobrze?
- Jasne, ale sprężcie się jakoś, tak byśmy mogli już do domów jechać.
- Robi się szefie! – Aoi zasalutował z uśmiechem, krzyknął jeszcze, że on bierze na siebie dźwiękowców. Ruki z Reitą podzielili się i już po chwili ich nie było.
- Kai, powinieneś naprawdę trochę się zdrzemnąć. Obudzę cię, gdy wrócą. – Bez większych problemów ułożył głowę perkusisty na swoich udach i kolanach. Zdziwiła go ta jego uległość, był bardzo słaby, więc nie miał siły nawet się wyszarpnąć.
- Ale… - próbował coś jeszcze wskórać, jednakże szybko uniemożliwił mu to gitarzysta.
- Żadnego ale. Spać!
Nie musiał długo czekać. Mężczyzna bardzo szybko zapadł w krainę Morfeusza. Uruha automatycznie zaczął błądzić dłonią w kosmykach włosów śpiącego. Myślał o ich pocałunku. Tak, pocałunku, ponieważ nie nazywał by tego fanservicem. Zrobił to z pełną premedytacją. Chciał tego, i Bóg jeden mu świadkiem, od jak dawna. Całowali się… Gitarzysta rozkoszował się tą myślą, co rusz przywołując uczucie jego miękkich wag w pamięci. Teraz musi uważać, aby go nie spłoszyć. W końcu co jak co, ale Kai zawsze był hetero. Nigdy nie widział, ba! nawet nie słyszał, by Kaiowi chociaż trochę podobali się mężczyźni, nawet z wyglądu. A skoro odwzajemnił pieszczotę to coś musi być. Uruha będzie musiał się bardzo postarać by tego nie spieszyć.
Powoli i on zaczął zasypiać. Nagle na granicy świadomości usłyszał głośne sapnięcia.
- Śpi? – Zapytał szeptem Ruki.
- Zasnął zaraz po waszym wyjściu. Która jest?
- Coś koło dwudziestej drugiej.
- To jak długo Was nie było?! – Gitarzysta szepnął odrobinę głośniej niż zamierzał.
- Każdego z nas prawie z dwie godziny. Wyobrażacie sobie ile to musiało zajmować Kaiowi, gdy go zostawialiśmy z tym, a on nas nie zatrzymywał. Myślałem, że jedzie zaraz za nami, a tutaj psikus. Od teraz nigdy nie powiem, że bycie liderem to łatwa sprawa.
- Aoi, pewnie po północy wracał jak koncerty graliśmy o tej co dzisiaj. Teraz już wiemy, dlaczego mieliśmy zawsze trzy dni wolnego po nich. Nie mniej i nie więcej.
- Dobra, wracamy panowie. Czas do łóżek.
- Dobrze mamuś Ue-chan*! – Ruki nie skończył nawet mówić, gdyż dostał od basisty po głowie.
- Kto prowadzi? – Uruha zręcznie zmienił temat.
- Chyba poprosimy kogoś, jesteśmy zbyt zmęczeni.
- To ja wezwę taksówki! – Zaoferował się Aoi i już go nie było.
- A który odstawi Kaia?
- Ja. Spotkamy się na kolejne próbie, ok? – Blondyn zaczął delikatnie się poruszać, starając nie zbudzić lidera. Niestety, zbytnio mu to nie wyszło. Wszyscy usłyszeli słaby i zaspany głos.
- Próba za…
- Tak wiemy, trzy dni, lider-sama. Uru ciebie odwiezie. Wypoczywaj. – Przerwał mu Ruki.
- Skąd…?
- Nie ważne, idźcie już. – Tym razem Reita nie pozwolił mu dojść do słowa.

~*~

Nie rozmawiali za dużo w samochodzie. Nie krzyczeli zbytnio, gdy taksówkarz zawiózł ich dłuższą drogą. No tak, mógł więcej zarobić, a ci dwaj z tyło pewnie zalani byli w trupa, skoro zaraz po wejściu do taksówki przysnęli. Niestety, szum samochodu i spokój dookoła jeszcze bardziej powodował, że mieli uśpione zmysły i otumanione myśli. Dopiero po jakiejś godzinie wylądowali pod drzwiami mieszkania Kaia. Z lekkim ociąganiem weszli do środka i Uruha już chciał wracać, gdy nagle zatrzymał go głos perkusisty.
- Nie jedź teraz, jesteś za bardzo zmęczony. Prześpij się u mnie. – Gitarzysta za bardzo nie oponował. Podobała mu się perspektywa spania z Kaiem pod jednym dachem, na dodatek w jego mieszkaniu.
Gdy już prawie zasnął coś zmusiło go do otwarcia oczu. Na wprost jego twarzy kucał lider; oczy błyszczały mu pewnym blaskiem, którego nie potrafił zinterpretować. Cichy szept perkusisty przerwał ciszę panującą w salonie.
- Dlaczego? – Nie musiał mówić nic więcej, ponieważ dobrze, wiedział o co ten go pyta. Koncert. Pocałunek. Sen na kolanach.
Uruha postanowił postawić wszystko na jedną kartę. Inaczej nic z tego nie wyjdzie, wiedział, że Kai ceni szczerość, mimo iż zawsze żartował, że Uru ma nie przestawać kłamać. Nie tym razem. Nie jeżeli chodzi o te sprawy.
- Ponieważ lubię cię. Suki de** - Kai zarumienił się. Ale on… W końcu jest ich cholernym liderem, nie może tchórzyć przed prawdą! Spuściwszy wzrok przyznał się do swoich uczuć. Raz się żyje.
- Jesteś pewny? Uruha… Ja… boję się… -
- Wiem, nie bój się. Nie skrzywdzę cię. Zaufaj… - nie powiedział nic więcej tylko delikatnie przyciągnął go do siebie i musnął jego wargi swoimi, jakby nieśmiale oraz prosząco. Czekał na odpowiedź perkusisty i ucieszył się, gdy ten również poruszył swoimi wargami. Całowali się powoli, niespiesznie. Ich pocałunek był subtelny, niosący za sobą pewne obietnice. Zupełni różnił się od tego jakim obdarzyli się na scenie podczas koncertu. Tym razem żaden z nich nie próbował badać ust drugiego językiem, poczekają na to, powoli pójdą coraz dalej…
- Już zaufałem… - Kai uśmiechnął się delikatnie. Uruha przejechał po jego policzku dłonią przykrywając jeden z nich.
- Uwielbiam, gdy się uśmiechasz, szczególnie do mnie. Uwielbiam, gdy pokazujesz te dołeczki…
- Ale nie myśl, że to ja będę zawsze uke! – Wykrzyknął nagle lider, na co ten serdecznie się roześmiał.
- Ależ oczywiście Uke***
- Nie nabijaj się! Źle dobrałem słowa, miało być, że nie zawsze będziesz seme! – Niby naburmuszony Kai odwrócił się tyłem do swojego… przyjaciela? chłopaka?
- Wiem i nie ma problemu, lubię eksperymentować. – Wciągnął go na sofę i przytulił wtulając głowę w jego tors.
- Śpijmy już. Dobranoc Uke. – Uruha zachichotał, nie mogąc się powstrzymać. Musiał, po prostu musiał. Dostał za ten żart, lekko i jakby pieszczotliwie, po głowie od Kaia, który roześmianym głosem odpowiedział mu przytulając do siebie jeszcze bardziej.
- Dobranoc…

* Ue-chan – pseudonim szkolny Reity
** suki de [czyt. Ski de] - dosłownie "lubię Cię", Japończycy są nieśmiali w okazywaniu uczuć (w mówieniu Kocham) i musi minąć sporo czasu gdy je wypowiedzą. Zamiast tego mówią właśnie suki de czyli lubię cię w wiadomym kierunku; podobasz mi się.
*** nawiązanie do nazwiska/imienia – Tanabe Uke Yutaka -> gra słów


Ostatnio zmieniony przez Jeanne dnia Wto 17:07, 20 Paź 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tess.
Administrator



Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 138
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowa Sól/Zielona Góra

PostWysłany: Śro 14:25, 30 Wrz 2009    Temat postu:

Trochę literówek było, ale wiadomo, własne teksty poprawia się najgorzej ^^;;
Podobało mi się. Proste, ale ładnie rozegrane, jest naprawdę przyjemnym oderwaniem od tych wszystkich zagadek interpretacyjnych, z którymi ostatnio coraz częściej mam styczność. Jasno i na temat - pochwalam. Poza tym cieszę się, że nie robisz ze wszystkich członków zespołu gejów (co sama często wprowadzam w życie), to nadaje realności ^^
Co do błędów - w tekstach tego typu nie pisze się "ty", "twój" z dużej litery. A apostrof w imionach "Aoi", "Ruki" czy "Miyavi" jest niepotrzebny.
Więc czekam na kolejne teksty, bo Uruha/Kai jest naprawdę miłą odmianą, a Twój styl także przypadł mi do gustu ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanne
Nowicjusz



Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 14:30, 30 Wrz 2009    Temat postu:

Cieszy mnie to :) Właśnie nie byłam pewna co do apostrof, a twój z duże to moja pięta, odruchowo, gdy używam takich zwrotów piszę z dużej litery ^^' jak wrócę przejrzę jeszcze raz i dokładnie tekst :) A drugi pomysł już w głowie mi się rodzi ^^

Dziękuję za komentarz :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Disorder Heaven Strona Główna -> One-shoty / the GazettE Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1