Forum Disorder Heaven Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
[ReitaxRuki, AoixUru] PlayStation 2 [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Disorder Heaven Strona Główna -> One-shoty / the GazettE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fallen angel
Nowicjusz



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 22:11, 12 Lis 2009    Temat postu: [ReitaxRuki, AoixUru] PlayStation 2 [M]

TYTUŁ: PlayStation 2
DATA: 12 XI 2009
PARA: ReitaxRuki, AoixUruha
GATUNEK: komedia (raczej...)
OD LAT: 13+
OSTRZEŻENIA: wulgarny język
NOTKA AUTORSKA: Skąd ja to wzięłam? ^ ^ Idę do apteki po bandaże, bo bez ran kąsanych się nie obejdzie. Wezmę też kompresy na złagodzenie bólu Waszych mózgów : 3



Uruha obudził się i zanim zdążył zrobić cokolwiek innego, spojrzał nerwowo na zegarek. Migające, czerwone cyferki wskazywały kilka minut po dziewiątej. Gitarzysta zatańczyłby zapewne z radości, gdyby nie fakt, że nie chciał, a raczej nie mógł obudzić Aoi'ego, który drzemał po porannej zabawie w łóżku. Jak najdelikatniej mógł, podniósł ramię ukochanego oplatające go w pasie i położył obok na pościeli, co chwila zerkając, czy przypadkiem się mężczyzna nie obudził. Pozbył się również jego kolana spomiędzy swoich ud. Najbardziej bał się poruszyć jego głowy, jak gdyby nigdy nic spoczywającej na nagiej klatce piersiowej Uruhy.
- Aoi...? - mruknął, badawczo zerkając na prześwitującą przez czarne włosy twarz, po czym przesunął dłonią po plecach kochanka - Aoi, śpisz?
Posiadacz kolczyka w wardze mruknął coś niezrozumiałego i, bardzo ułatwiając sprawę jasnowłosemu, podniósł głowę i przekręcił się na drugi bok. „Już do ciebie idę, skarbie!" - zapiszczał głosik w umyśle Uruhy. Mężczyzna wstał z łóżka i, pochwyciwszy z ziemi swoje ubrania, prawie że wybiegł na palcach z sypialni.

* * *

Reita siedział przy stole, dopijając kawę, kiedy komórka w jego kieszeni skoczną melodyjką oznajmiła nadejście SMS-a. Blondyn rozejrzał się, czy aby nie ma w pobliżu Rukiego, gdyż znając jego upodobanie do grzebania w Reicinym telefonie, tajna wyprawa basisty, którą zamierzał odbyć, mogła wyjść na jaw. Zerknął na wyświetlacz. Wiadomość od Uruhy. „No, nareszcie!” - pomyślał, odblokowując klawiaturę i odczytując SMS-a.
„Udało się. Aoi nie zauważył. Lecę do Kai'a, jak będziesz w pobliżu to daj znać. I nie zapomnij, co miałeś przynieść! U.”
Reita uśmiechnął się i wstał, żeby umyć po sobie kubek, co zdarzało się rzadko. Po chwili do kuchni wszedł Ruki, ziewając. Obrzucił pomieszczenie nieprzytomnym wzrokiem i usiadł przy stole. Był teraz niebezpiecznie blisko komórki, jak słusznie zauważył basista. Na szczęście, nie posiedział długo, gdyż przypomniał sobie, że nie wziął z kurtki papierosów, co od razu postanowił zmienić, wędrując do przedpokoju. Po drodze udało mu się potknąć o torbę Reity, co podsumował krótką jak na jego możliwości wiązanką niecenzuralnych słów. Basista w tym czasie mokrymi dłońmi schował telefon do kieszeni i z satysfakcją dokończył mycie kubeczka. Tak więc, kiedy wokalista ponownie wkroczył do kuchni, tamten właśnie z niej wychodził. Wiedział, że musi się spieszyć, gdyż nic nie stawia Rukiego na nogi tak szybko, jak poranny papieros.
- Akira? - dobiegł basistę głos Takanoriego, podczas, gdy zakładał buty - Gdzie idziesz?
„Szit, tej bestii nic nie umknie!” - pomyślał Reita, jednak do ukochanego odezwał się miłym jak prawie zawsze głosem.
- Yyy... Postanowiłem zabrać Sabu-chana na spacer - powiedział i dopiero później ugryzł się w język. „Idiota. Idiota. Idiota” - myślał. Głupszej odpowiedzi już się nie dało wymyślić?!
- Świetnie, nie chce mi się dziś nigdzie wychodzić. Kupisz mi fajki? Te mentolowe? - zapytał Ruki, pojawiając się w korytarzu. Reita zgarnął z półki smycz i przypiął do obroży małej, skaczącej wokół niego, ujadającej psiny.
- Wiem, jakie palisz, przecież paczki są porozkładane w każdym kącie mieszkania - zauważył Reita. Wokalista podrapał się po głowie.
- No, ale z tego, co wiem, żadna nie jest już pełna.
- To się naucz oszczędzać - basista wiedział, że jak się trochę podenerwuje Rukiego, to nie będzie do niego wydzwaniał cały dzień. Młodszy mężczyzna uniósł wrogo jedną brew i oparł się o ścianę ramieniem.
- Sugerujesz, że za dużo palę?
- A to nie jest prawda?
- Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie!
- Tak, stanowczo za dużo palisz. Wszystkie moje białe ubrania są już żółte od dymu.
- Ty też palisz! - próbował się jeszcze bronić Ruki.
- Nie w takiej ilości, co ty. Poza tym, tylko na balkonie albo w kuchni.
Reita przyjrzał się wokaliście, nie mogąc powstrzymać się od triumfalnego uśmiechu. Wiedział, że Takanoriego najbardziej denerwuje mówienie o jego nałogu. Teraz na pewno nie musi się martwić o wizytę u Kai'a. Spokojne popołudnie, bez telefonów od Rukiego.
- Co się tak bezczelnie śmiejesz?! - krzyknął piskliwie wokalista - Wiesz co? Oświadczam ci, że się na ciebie obrażam. I sam wyjdę z Sabu-chanem. Aha, i nie kupuj mi papierosów. Pokażę ci, że wcale nie palę tak dużo, jak ci się wydaje! - Takanori zrobił minę w stylu "Taki-jestem-pewny-siebie" i poszedł do innego pokoju.
Basista podniósł torbę z ziemi i, lekko uginając się pod jej ciężarem, zarzucił ją sobie na ramię.
- Idę! Na razie! - krzyknął.
- Spadaj! - dobiegł go głos Rukiego gdzieś z głębi mieszkania. Reita zachichotał i wyszedł, szybko zamykając za sobą drzwi, na wypadek, gdyby wokaliście odechciało się wychodzić z psem.

* * *

Uruha stał oparty o drzwi swojego samochodu i bawił się zapalniczką, podrzucając ją i łapiąc. Od dłuższego czasu czekał już na parkingu na Reitę. W normalnej sytuacji straciłby już cierpliwość i pojechałby z powrotem do domu, gdyby nie to, że to nie była normalna sytuacja. Tak więc stał, potem zaczął krążyć i w końcu, gdy wyszedł już poza obszar parkingu, postanowił zadzwonić do basisty.
- Kiedy będziesz? Czekam już od godziny! - warknął do słuchawki, powitanie uznając za zbędne.
- Uru, tak ci się spieszy? - zapytał Reita, nie zważając na ton przyjaciela – Już niedługo, wstąpiłem jeszcze do sklepu, trzeba coś jeść przecież, w końcu co, mamy się truć tym, co zrobi nam Kai? - basista aż się wzdrygnął na myśl o kuchni perkusisty.
- Dobra, nieważne. W takim razie ruszaj tyłek, ja nie mam całego dnia. Aoi nie jest tak głupi jak Ruki.
- Nie obrażaj Takanoriego!
- Dobra, dobra, przyjeżdżaj szybciej. Na razie - Uruha przerwał połączenie. „Ja tam lubię to, co gotuje Kai...” - mruknął pod nosem.
Zgodnie z obietnicą, Reicie nie zajął długo dojazd pod dom perkusisty. Kiedy tylko jego samochód wyłonił się zza rogu parkingu, Uruha podniósł głowę i uśmiechnął się szeroko, czekając, aż basista się zatrzyma i wysiądzie.
- Masz? Masz? - jęczał niecierpliwie gitarzysta, wlepiając wzrok w torbę Reity.
- No mam, przestań już piszczeć jak nastolatki na widok The GazettE w centrum handlowym!
- Od dzisiaj nie narzekam na młode fanki – postanowił Uruha, powodując rechot basisty. Po chwili znaleźli się pod drzwiami Kai'a. Nie musieli dzwonić dzwonkiem ani pukać, gdyż ich dyszenie spowodowane pokonaniem pięciu pięter po schodach było słychać zapewne w całym budynku. Gdy lider zespołu otworzył drzwi, jego oczom ukazało się dwóch zgiętych wpół mężczyzn, zarumienionych, z trudem łapiących oddechy.
- Cześć, chłopaki! Przepraszam, że nie uprzedziłem was o awarii windy... Jakoś wyleciało mi to z głowy - powiedział, obdarowując ich swoim oszałamiającym uśmiechem. Mężczyźni przeszli obok niego, łypiąc groźnie.
- Rozbierajcie się, na co czekacie, w kurtkach będziecie grać?
Reita i Uruha oddali Kai'owi swoje okrycia, zostawili buty w przedpokoju, po czym prawie biegiem pokonali odległość między drzwiami a salonem i z dziką radością dosiedli się do PlayStation 2, tak przez nich ubóstwianego, na spotkanie z którym czekali cały ranek.
- Co masz? - zapytał Uruha, czekając, aż Reita wypakuje gry z torby.
- Eleven, Street Fighter...
- Ale dwójkę?
- No chyba!
- Yaaay! - pisnął Uru. Reita znieruchomiał i spojrzał na niego jak na kretyna.
- Aoi naprawdę rzadko z tobą gra... - westchnął, kiwając z politowaniem głową, po czym zwrócił się do Kai'a – No co tak stoisz, chodź do nas, będziemy grać!
Perkusista wystawił dłoń na znak, iż tym razem spasuje.
- Nie, dzięki. Pograjcie sami. Zostawię wam mój dom do dyspozycji, bo tak się składa, że muszę coś załatwić. Ufam, że będę miał do czego wracać?
- Tak, tak, my tu sobie będziemy cichutko i spokojnie siedzieć i grać – zapewnił go Uruha.

* * *

- O żesz ty, kurwa!! Zabiłeś mnie!
- Sam się prosiłeś!

- Spieprzaj, to mój bonus!
- Chciałbyś, matole, ja pierwszy go zauważyłem!

- No weź się!! Musisz mnie zawsze blokować?
- A nie? Takie są zasady, jak chcesz wygrać to... ha, ha, ha! Znów pierwszy!

- Arrgh! Kurwa! - Uruha cisnął z wściekłością padem o ziemię, co wprawiło Reitę w niemal szampański humor. Wygrywał kilka razy pod rząd, w co by nie zagrali. Gitarzysta wstał, żeby się czegoś napić i trochę ochłonąć. Kiedy poszedł do kuchni w poszukiwaniu coli, Reita zaczął oceniać, w jakim stanie jest salon Kai'a. Pogniecione plastikowe kubeczki, które kupił, bo „Po co co chwilę łazić i myć naczynia?”, leżały na ziemi tuż obok porozsypywanych chipsów, paluszków, pustych paczek i papierków oraz butelek. Pufy, na których na początku siedzieli, nie do końca wiadomym sposobem powędrowały w odległe kąty pomieszczenia. „Nie jest tak źle” - pomyślał basista - „Przynajmniej nic nie zepsuliśmy”. W tym samym momencie w kuchni rozległ się dźwięk zwiastujący kłopoty.
- Uruha... - mruknął Reita. Trzeba się było tak nie cieszyć.
- Akiiiira! - zawołał żałośnie gitarzysta z głębi mieszkania – Pomóż mi!
Basista wstał z niechęcią, czując, że nogi zdrętwiały mu od siedzenia na podłodze. Bał się sprawdzić, co tym razem zrobił jego przyjaciel, jednak strach przed gniewem ze strony Kai'a był o wiele silniejszy. Poszedł więc do kuchni.
- Co żeś tym razem zrobił? - zapytał odwróconego do niego plecami Uruhy. Gitarzysta obejrzał się na niego. Miał przerażoną minę.
- To wszystko twoja wina!
- Dlaczego moja? Nawet tu nie wchodziłem!
- Ale to ty cały czas wygrywałeś i przez ciebie byłem wkurzony. To twoja wina - uparcie stawiał przy swoim Uru.
- Nieważne. Co zrobiłeś? - Reita podkreślił końcówkę „zrobiłeś”. Uruha bez słowa odsunął się od zlewu. Reita podszedł bliżej i zerknął, po czym podniósł wzrok na Uruhę.
- Nic nie widzę.
- Właśnie! Bo ja... tam leżała jego obrączka, ta szczęśliwa... Akira, ta obrączka wpadła do zlewu!
Zapadła martwa cisza, Uruha wpatrywał się w basistę wyczekująco. W końcu blondyn odezwał się.
- Hmm... Jak mu to wytłumaczysz? - zapytał, przeczesując palcami włosy. Gitarzysta skrzywił się.
- Pomożesz mi! Sam mam się tłumaczyć? W końcu to twoja wina!
- Skończ wreszcie z mówieniem, że to moja wina! Nie kazałem ci iść do kuchni a tym bardziej wyrzucać ulubionej obrączki Kai'a. Teraz poniesiesz konsekwencje tego, co zrobiłeś. Wymyślaj, jakie masz ostatnie życzenie, zanim Kai zabije cię śmiercią powolną i bolesną, a ja posprzątam w salonie, bo zrobiliśmy tam niezły burdel - powiedział Reita, wycofując się z miejsca zbrodni Uruhy.

* * *

Odkąd Aoi się obudził, zdążył się wykąpać, ogolić, zjeść w spokoju śniadanie, poczytać gazetę, trochę nawet posprzątać. Nie dociekał zbytnio, gdzie się podziewa Uruha, gdyż nie jest to mały chłopiec, umie wrócić do domu. Kiedy jednak mijały kolejne godziny, podczas których coraz mniej miał do roboty, zaczynał się już denerwować. „Mógł chociaż dać znać, gdzie idzie” - myślał czarnowłosy, bezmyślnie przełączając kanały w telewizji. W końcu wziął do ręki komórkę i wybrał numer ukochanego. „Abonent ma wyłączony telefon lub jest poza zasięgiem sieci. Proszę zadzwonić później” - to jedyne, co usłyszał. Kurczę, tak nie może być. Już on mu da popalić za ten wyłączony telefon. Do kogo by tu zadzwonić... Kai! On na pewno będzie wiedział. Tak zakładając, Aoi wyszukał w kontaktach numer perkusisty, który, ku chwale niebios, odebrał od razu.
- Słucham?
- Cześć, Kai, nie wiesz może gdzie się podziewa drugi gitarzysta naszego zespołu?
W słuchawce zapanowała chwila ciszy.
- Kai?
- Jestem, jestem... No więc, Uruha, mówisz. Podejrzewam, że wiem, gdzie akurat może być...
- Gdzie? - nie do końca sympatycznie przerwał mu Aoi.
- No, jest u mnie.
- U ciebie? No proszę. Sam tak sobie grzecznie siedzi?
„Skąd on to wszystko wie?!” - myślał Kai.
- No, nie sam... Ale mnie tam nie ma!
- Z-kim-jest-Uruha?
- Aoi, człowieku, powinieneś pracować dla mafii! - jęknął perkusista - Z Reitą, siedzą i grają na plejaku. Nic więcej nie wiem, serio!
- Dziękuję, Kai, twoja pomoc jest dla mnie nieoceniona – mruknął czarnowłosy, pożegnał się z liderem i rozłączył się. „Tak się dobrze bawisz, skarbie? Poczekaj, już ja ci dam zabawę!” - pomyślał Aoi, wybierając numer Rukiego.

* * *

Wokalista siedział przy stole, wciąż tak samo, odkąd Reita wyszedł z domu. Bardzo chciał się przekonać, czy rzeczywiście jest uzależniony od papierosów w takim stopniu jaki zarzucił mu Reita, więc nie kupił następnej paczki. Przycupnął sobie na krześle, a jedyne, co chodziło mu po głowie, to „Wcale nie chce ci się palić. Wcale nie masz teraz ochoty wyjść do kiosku, kupić sobie tę paczkę mentolowych rureczek z tytoniem i tak mocno, mocno się zaciągnąć...”. I nie pomagały mu próby myślenia o czymkolwiek innym. Temat papierosów wciąż powracał. Ruki już miał ochotę się poddać, kiedy zadzwoniła jego komórka.
- Taak?
- Nie. Ruki, jak myślisz, gdzie obecnie przebywa twój sexy-blond-narzeczony?
Wokalista zmarszczył brwi.
- Nie obchodzi mnie to – powiedział, po czym z dumą dodał – Jestem na niego obrażony.
- Aha, czyli pozwalasz na to, żeby już którąś godzinę z rzędu grał w durne gry na PlayStation w domu Kai'a? Twoja sprawa. Ja tam idę po Uruhę.
- Czekaj, Aoi! Mówisz, że Akira jest u Kai'a?
- Owszem.
- Z Uruhą?
- Zgadza się.
- I grają w „durne gry na PlayStation”?
- Ruki, czy ja mówię niewyraźnie?
- Mówisz bardzo wyraźnie. Przyjedź po mnie, co?
„A więc to tak!” - myślał wokalista, ubierając się - „Znów to zrobił. Wkurzył mnie specjalnie, żebym nie spytał, gdzie idzie... Ja mu pokażę, co to znaczy wkurzać Takanoriego!” - Ruki uśmiechnął się łobuzersko i naciągnął czapkę na głowę. Humor już mu się poprawił. Wokalista wywnioskował, że w takim razie Reita wcale nie uważa, że Ruki za dużo pali. Powiedział tak tylko żeby go zdenerwować, więc teraz Takanori z czystym sumieniem może kupić sobie paczkę papierosów. Życie to jednak jest czasem piękne.

* * *

Reita wyniósł z salonu ostatnie siatki ze śmieciami, po czym stanął w progu i z dumą obejrzał swoje dzieło. Porządek był nawet lepszy, niż ten, który zostawił właściciel mieszkania. Przynajmniej według basisty. Reita był całkiem zadowolony i wcale nie martwił się tym, co powie Kai gdy dowie się, co się stało z jego obrączką. W przeciwieństwie do Uruhy, który wciąż stał nad zlewem, trzęsąc się jak osika. Blondyn podszedł do niego i uśmiechnął się drwiąco.
- Nie martw się, Uru, może Kai zapomni? Wiesz, jaką ma sklerozę.
Gitarzysta spojrzał na niego spod przymrużonych powiek.
- Żartuj sobie, żartuj! Pamiętaj, że to twoja wina! - powiedział, na co Reita zaczął rechotać jak opętany.
- Co jest czyją winą?
Na dźwięk głosu Aoi'ego mężczyźni zesztywnieli. Powoli odwrócili się w stronę drzwi i ich oczom ukazały się dwie groźnie wyglądające postacie wspomnianego wcześniej Aoi'ego i Rukiego, wpatrujące się w nich zza swoich ciemnych okularów. Uruha zaczął się cofać.
- Uruś, co jest winą Reity? - zapytał znów czarnowłosy, zbliżając się do mężczyzny.
- Ja...to znaczy... yyy...
Podczas gdy Aoi pastwił się nad Uruhą, Ruki podszedł do Reity.
- Myślałeś, że się nie dowiem? - zapytał, pokazując mu puste pudełko po grze, które basista zostawił na półce dla niepoznaki - Nie jesteś taki sprytny. Ale nie będziemy tu o tym rozmawiać. Idziemy do domu.
Reita rzadko czuł respekt przed Rukim, jednak gdy już to następowało, nie umiał nad tym zapanować. Tak więc grzecznie poczłapał za ukochanym do wyjścia.
- Ruki, poczekaj, podwieziemy was! - zawołał Aoi, uśmiechając się szeroko. Już po chwili cała czwórka jechała pod dom Rukiego i Reity. Prowadził Aoi, obok, na miejscu pasażera siedział Takanori, a z tyłu pozostali dwaj. Nikt nie rozmawiał, ciszę przerywały jedynie chichoty mężczyzn siedzących z przodu. Ani Reita ani Uruha nie mieli pojęcia, z czego tamci się śmieją, a oni nie mieli zamiaru im tego wyjaśniać. Podróż nareszcie dobiegła końca i dwóch blondynów wysiadło z samochodu. Aoi uchylił szybę w drzwiach i uśmiechnął się do Rukiego.
- Miłej zabawy życzę! - zawołał i puścił mu oko.
- Wam też - odpowiedział Ruki i razem z Reitą zniknęli za drzwiami klatki w bloku.
- No, a my jedziemy dalej, kochanie... - mruknął Aoi i zerknął w lusterku na Uruhę.

* * * Kilka dni później...* * *

- Cześć Ruki, cześć Aoi! - przywitał się Kai, otwierając drzwi mieszkania - Ach, no tak, znów zapomniałem uprzedzić, że winda nie działa.
- Spoko, jakoś przeżyjemy - wyszczerzył się Ruki, wymijając perkusistę w progu. Chwilę później siedzieli w salonie, powoli popijając piwo i rozmawiając.
- Więc mówisz Kai, że tę prawdziwą onyksową obrączkę nadal masz ze sobą? - zapytał Aoi. Lider zespołu przytaknął, uśmiechając się.
- A Uruha wrzucił do zlewu nic nie znaczący pierścionek? - tym razem zapytał Ruki.
- Dokładnie tak jak mówicie. Ogólnie rzecz biorąc, kary dla Uruhy i Reity są prawie że bezpodstawne.
- Akira mnie oszukał! - oburzył się Ruki, na co Aoi i Kai wybuchli śmiechem.
- Przyznaj, że takie oszustwo to nic, rozumiem, gdyby Reita zdradził cię z Uruhą...
Ruki o mały włos nie opluł się piwem.
- Nie mów nawet takich rzeczy! Ale tak, to nie jest aż takie wielkie przewinienie. Swoją drogą, cieszę się że przez tydzień mieszkanie będzie codziennie posprzątane.
- Właśnie, Ruki! Ja za to mam zapewnione ciepłe obiadki i masaże przed snem! - zaśmiał się Aoi. Takanori zerknął na niego.
- O takie atrakcje to ja nie muszę prosić, Reita jest taki skruszony, że zrobi wszystko, bylebym nie miał obrażonej miny.
Aoi popatrzył na zadowolonego wokalistę z zazdrością.
- Ale ja się cieszę, że nie jestem gejem i nie jestem chłopakiem żadnego z was - miałbym przerąbane! - zaśmiał się Kai.

A jak! Trzeba pamiętać, że to nie PlayStation rządzi światem! ^ ^

KONIEC


Ostatnio zmieniony przez fallen angel dnia Nie 13:07, 15 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tess.
Administrator



Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 138
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowa Sól/Zielona Góra

PostWysłany: Czw 23:59, 12 Lis 2009    Temat postu:

Opisy były bardzo ładne, naprawdę mi się podobały i przeczytałam z chęcią, choć już nie podniecam się tak gazettowymi fikami. Więc masz u mnie sporego plusa, bo subtelne poczucie humoru i różnorodność charakterów to coś, co bardzo w opowiadaniach cenię. I nawet Uruha denerwował mnie bardziej niż zwykle! XD
Wszystko byłoby piękny, zgrabne i po prostu do przytulenia... gdyby nie fakt, że ja naprawdę nie wiem, o co to całe zamieszanie. Nie pojmuję chyba pomysłu kłótni i wymierzania kar, wybacz ^^;; Jednak motyw playstation był zabawny, taki pasujący do Gazeciaków i małej manii gier. I ten pierścionek... XD
Więc muszę Ci powiedzieć, że jestem zadowolona, bo wyszło Ci naprawdę ładnie ^^ Mam nadzieję, że ujrzę tutaj więcej Twoich pracek, a póki co - weny życzę! <3
Powrót do góry
Zobacz profil autora
reiki
Praktykujący



Dołączył: 11 Sie 2009
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...się biorą dzieci?

PostWysłany: Sob 23:26, 14 Lis 2009    Temat postu:

Oho, uśmiałam się szczerze.
Ale jestem tutaj po stronie Uruhy i Reity, sesje na plejaku są jedną z moich pasji (tudzież jednym z nałogów). Doskonale wiem, ile godzin można spędzić przed telewizorem z padem w ręku, albo jak szybko można zakatować baterię w psp... Więcej takich pociesznych tekstów, proszę! :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanne
Nowicjusz



Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 1:48, 15 Lis 2009    Temat postu:

Podobało mi się ;) Najbardziej ta konspiracja ich ^^ Tylko.. paring mi tutaj nie pasuje UruAoi - nie dla mnie, ale wiem, że w sumie jakby był inny to by nie pasowało bo przecież to u Kaia się działo.
Zakończenie - musiałabyś nad nim trochę jeszcze popracować, bo zepsuło całość wg. mnie. Od pierwszych wyrazów uśmiechałam się jak głupia ^^ Ale gdy dotarłam do końca co takie "hę?" No nic, wena życzę :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Disorder Heaven Strona Główna -> One-shoty / the GazettE Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1