Forum Disorder Heaven Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
[AoixRuki] Trzy Fantazje [NZ - 1/3][Y]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Disorder Heaven Strona Główna -> Kontynuowane / the GazettE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
tess.
Administrator



Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 138
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowa Sól/Zielona Góra

PostWysłany: Wto 21:10, 11 Sie 2009    Temat postu: [AoixRuki] Trzy Fantazje [NZ - 1/3][Y]

TYTUŁ: Trzy Fantazje
DATA: 19.07.2009 - ?
PARA: Aoi/Ruki
GATUNEK: obyczajowy, AU
OD LAT: 18+
OSTRZEŻENIA: ostre sceny erotyczne; sceny perwersji, brutalności
NOTKA AUTORSKA: Pisane wraz z Neko, z jej pomysłu. Aoi mojego autorstwa, zachowanie Rukiego należy do współautorki. Chociaż pierwszy rozdział mówi o delikatności, wolimy ostrzec przed kolejnymi ^^;;



PROLOG

Niebo miało dzisiaj wyjątkowo czystą barwę, biorąc pod uwagę ostatnie pochmurne dni. Promienie słoneczne delikatnie oświetlały pokój, muskając jasnymi smugami każdy mebel z osobna. Taka piękna pogoda... Aoi westchnął z żalem, przewracając się na kanapie.
Ruki. Do Rukiego nie docierało, że warunki na dworze uległy znacznej poprawie. Kompletnie do niego nie docierało, gdy mamrotał ciche przekleństwa w stronę ekranu, zaciskając palce na joysticku tak mocno, że pobielały mu knykcie. Ile razy można grać w to samo? To już chyba piąty.
Podparł się na dłoni, rzucając długie, natarczywe spojrzenie swojemu partnerowi.
Nuda. Był znudzony tym wszystkim, codziennymi sesjami Rukiego przy playstation, ciągłym gotowaniem czy rytualnym, grzecznym seksem wieczorem, po którym wokalista zaraz zapadał w głęboki sen, zabierając mu całą kołdrę.
Z cichym westchnieniem zsunął się z kanapy, siadając obok blondyna, przesuwając pieszczotliwie palcami po jego udzie.
- Grasz w to już piąty raz, skarbie.
- Dopiero piąty raz, Aoi.- sprostował kąśliwie wokalista, przesuwając się kawałek w bok by uciec od rozpraszającej go dłoni Aoi'ego. Prawda była taka, że wokalista niespecjalnie przepadał za świeżym powietrzem, a wszystko przez Kai'a i jego kurację antygrypową.
Nawet teraz, w środku lipca, wokalista obawiał się manii lidera i jego zupy cebulowej, dlatego też niezbyt entuzjastycznie zareagował na poprawienie się pogody. Słońce, oznaczało spacer. Spacer, oznaczał nagły deszcz. Nagły deszcz sprawiał, że człowiek był mokry, a jak już był mokry, to przeważnie chorował. Zapach zupy cebulowej nagle stał się o wiele intensywniejszy, wręcz realny, i Ruki wzdrygnął się mimowolnie.
- Ale to się już robi nudne, nie możesz wiecznie gnić przy tych grach, wiesz? - stwierdził spokojnie, sięgając ręką dalej i ponownie głaszcząc jego udo. Spojrzał na ekran i z rozbawieniem stwierdził, że bohater Rukiego stracił kilka punktów życia.
- Przecież widzisz, że jesteś rozproszony i coś ci nie idzie... - roześmiał się swobodnie, ponownie spoglądając na wokalistę. Głupi, unikał tak cudownej pogody... Przecież mogliby gdzieś wyjść, pooddychać świeżym powietrzem, mogliby nawet pojechać nad morze, w góry, nad jezioro, choćby na biwak w lesie!
Wszystko było lepsze niż gnicie w tym ciasnym mieszkanku.
Mimo wszystko Ruki nie dawał się namówić i jedynie prychał gniewnie, opędzając się od gitarzysty. Jednak kiedy na skutek wszędobylskiej i ciekawskiej dłoni kochanka jego postać po raz kolejny zginęła w tym samym miejscu, zirytowany blondyn niemal trzasnął padem o miękki dywan i odwrócił się do Aoi'ego z miną wybitnie świadczącą o tym, że wokalista zastanawia się w jaki sposób najlepiej byłoby partnera zamordować i gdzie u licha w tym mieszkaniu można ukryć zwłoki.
W sposób mało męczący i szybki, w dodatku.
- Możesz mi powiedzieć, czego konkretnie chcesz, namolny człowieku?- spytał zrezygnowanym tonem, rzucając pożegnalne spojrzenie w stronę telewizora i z żalem wyłączając urządzenie.
- Mhm... może trochę porozmawiać? - rzucił luźną propozycję, przysuwając się nieco bliżej i z uśmiechem wodząc palcami po jego policzku. - Ciągle tylko siedzisz przy playstation, wstajesz na obiad, który ugotuję, znowu grasz, po czym wieczorem łaskawie się oddasz raz na jakiś czas... - pochylił się nad nim i złożył na jego czole lekki pocałunek. - Raz na jakiś czas to stanowczo za mało, a rytualny seks jest nudny, kotku.
No dalej, pomyślał, przyglądając mu się zmrużonymi oczami. Podejmij w końcu tę rozmowę, skończ z tymi fochami. Możesz się nawet zarumienić uroczo, nie mam nic przeciwko.
Ruki nie zawiódł go na żadnym froncie. Rumieniec był dorodny i wręcz malinowy, słodkie usteczka rozchyliły się w wyrazie bezgranicznego zdumienia, a sam wokalista zaniemówił na parę długich sekund, po czym chrząknął i spuścił wzrok, nawijając na palce kabel od joysticka. Powiercił się chwilę niespokojnie, po czym podniósł wzrok na kochanka, nerwowo zagryzając wargę.
- Ale... Nie podoba Ci się seks ze mną?- spytał żałośnie, a na dnie jego głosu czaiły się już łzy.
- Jezu, Ruki, to nie tak, nie płacz - szepnął z uśmiechem, przesuwając dłonią po jego włosach - Wiesz doskonale, że twoje ciało sprawia mi przyjemność... Tylko po prostu jestem już znudzony. Odkąd mamy wolne, każdy dzień wygląda tak samo... - westchnął cicho na wspomnienie tych cholernie dłużących się popołudni w kuchni, przy garach.
- Ale przecież wolne jest od tego, żeby nic nie robić?- zauważył całkiem przytomnie wokalista, chętnie nadstawiając się pod głaszczącą go dłoń.
- Ale to już przechodzi wszelkie granice, skarbie - Aoi objął go, wplatając jedną dłoń w jego włosy, drugą gładząc jego wygięte z lekkim łuku plecy - Jakieś małe zmiany...?
Ruki przewrócił oczami, zaraz też w głowie mozolnie zaczęły przestawiać mu się trybiki: Aoi jest znudzony, a co za tym idzie, niezadowolony. Niezadowolony Aoi nie przywoływał żadnych miłych wspomnień, więc Ruki westchnął tylko i przytulił się do niego, miękkimi wargami dotykając miejsca na jego szyi, w którym dokładnie widać było bijący puls.
- Jakie zmiany, Kochanie..?
- Dawno się nie kochaliśmy w jakiś ciekawszy sposób...
Tak w sumie, to prawie w ogóle, chciał dodać, ale przygryzł tylko język.
- Jest coś, na co miałbyś ochotę? - uniósł jego podbródek palcami, zaglądając mu z zaciekawieniem w oczy. Przecież Ruki nie miał pięciu lat, też miał jakieś pragnienia, jakieś... fantazje, racja?
Rumieniec wokalisty stał się jeszcze dorodniejszy, o ile właściwie było to możliwe, a sam Ruki z trudem powstrzymał chęć przed zerwaniem się z podłogi i ucieczką do kuchni pod pretekstem przeprowadzenia wykopalisk w zamrażalniku. A nóż widelec są tam jakieś lody?
Spojrzenie kochanka wybitnie jednak dawało do zrozumienia, że oczekuje on solidnej, konkretniej odpowiedzi, i chociaż Ruki nie był przygotowany na takie rewelacje, westchnął potępieńczo i uniósł sceptycznie brew.
- Nawet, jeśli miałbym jakieś zachcianki... Zrealizowałbyś je? Wszystkie?
- Dla ciebie wszystko, skarbie - uśmiechnął się szerzej. Proszę bardzo, więc jakieś pragnienia były... I do tego pewnie dość ciekawe, skoro rumienił się wściekle i jeszcze upewniał, zupełnie tak, jakby wątpił w umiejętności Aoi'ego, ciekawe!
Pogłaskał jego policzek, z cichym śmiechem rejestrując, jaki jest ciepły.
- Więc...?
- Nie zaczyna się zdania od więc - zareagował natychmiast, na chwilę wybijając się z roli deprawowanej niewinności.
Zaraz jednak przypomniał sobie ogólny cel tej rozmowy i wydął lekko usta.
- Chciałbym...





ROZDZIAŁ PIERWSZY:
SUBTELNIE I DELIKATNIE

Zamknął oczy, mając cichą nadzieję, że gdy je otworzy, to z samochodem będzie w porządku i wcale nie będą stać pośrodku wąskiej, leśnej drogi. Uchylił więc powieki i zaklął siarczyście, odnotowując, że gałęzie dalej wyginają się na bocznych szybach auta, a Ruki dalej ma tak samo wystraszony wzrok, jak dwie minuty temu. Z wrażenia bał się przełknąć ciastko, które miał w ustach, co Aoi zapewne uznałby za słodkie i doprawdy zabawne, gdyby byli w innej sytuacji niż teraz.
Wysiadł z samochodu, trzaskając donośnie drzwiami, po czym otworzył jego maskę. Już po chwili można było usłyszeć jego głośny wrzask, gdy dotknął dłonią nie tej części maszyny, co trzeba. Cholera, gorące!
Z kolejnym przekleństwem zamknął maskę, wsiadając ponownie do auta.
- Przegrzał się - stwierdził krótko, wyciągając telefon. Wybrał szybko numer i przystawił komórkę do ucha. Pik, pik, pik, pik... Zajęte, cholera jasna!
Powoli wypuścił powietrze z ust, odchylając głowę do tyłu na oparcie.
- Wysiadaj, nie będziemy tutaj tak siedzieć - stwierdził z cichym, niechętnym westchnieniem, zerkając na wokalistę. Starał się nie wyglądać na aż tak wkurzonego, jak był, by Ruki mógł w końcu połknąć te nieszczęsne ciastko. Wokalista jednak dalej zerkał na niego strachliwie, kątem oka, gorączkowo zastanawiając się czy jest jakieś wyjście z tej sytuacji. Miłość Aoiego do samochodu była niemal chorobliwa, a każda najmniejsza usterka powodowała, że gitarzysta stawał się wręcz nieznośnie marudny. Teraz jednak nie wyglądało na to, by miał zamiar odbić sobie brak funkcjonalności na Rukim, zatem wszystko było w jako takim porządku, a wokalista wreszcie mógł odetchnąć i przełknąć wegetujące w jego ustach ciastko.
- Ale gdzie ty chcesz iść? - spytał, mrużąc podejrzliwie oczy. Na prawo las, na lewo las, za nimi las, a przed nimi... Więcej lasu! Ruki do amatorów dziczyzny nie należał, cenił sobie wygodę i względne bezpieczeństwo miasta, dlatego też nie uśmiechało mu się zagubienie w lesie. Widząc minę kochanka westchnął tylko i posłusznie wysiadł ze złośliwego samochodu, rozglądając się uważniej. Nie było tak źle.
Kilka metrów dalej dostrzegał wydeptaną dróżkę, a to znaczy, że ktoś tu już kiedyś bywał i najprawdopodobniej nic go nie zjadło, skoro wracał i sprawiał, że ścieżka stawała się wyraźniejsza.
Odetchnął z ulgą. Pogoda dopisywała, słońce przyjemnie pieściło odsłoniętą szyję i twarz Rukiego, igrając w jego jasnych kosmykach, odbijając się od sygnetów i srebrnej kłódeczki. Wokalista przeciągnął się leniwie, sięgając palcami do nieba i spojrzał na wciąż nieco nachmurzonego Aoiego.
- Zobaczymy, co tam jest? - spytał entuzjastycznym tonem, machając dłonią w stronę ścieżki.
- Chwila... - zakluczył samochód, by żaden potwór leśny nie włamał się do środka i nie siadł za kierownicą, po czym otworzył bagażnik. Jeden, wyświechtany i zagryziony przez mole koc. Super.
Wziął go pod pachę, krzywiąc się, gdy buchnął sobie kurzem prosto w twarz. Boże, uwielbiał czyścić swój samochód, ale wnętrze bagażnika jakoś nigdy nie wydawało mu się istotne.
Poszedł za Rukim dość wąską ścieżką, chowając do kieszeni telefon. Po jakiś trzech minutach ponownie go wyciągnął i zaklął jeszcze głośniej niż wcześniej. Brak zasięgu...
Pokręcił głową z niedowierzaniem, idąc lasem jak na ścięcie. Ruki zdawał się nie zauważać jego ponurego nastroju, przeciwnie - las podziałał na niego w sposób kojący. Wokalista uśmiechał się radośnie do wszystkich kwiatków i paprotek, uskakując jednak z wrzaskiem, gdy na którejś z roślinek pojawił się niepowołany gość w postaci pająka lub żuka. Gitarzysta przejechał sobie wolną ręką po twarzy; jak Ruki będzie tak reagować na każdego robala, to nie chce wiedzieć, co się stanie, gdy spotkają tu gdzieś lisa.
Obyło się jednak bez ofiar w zwierzętach i ludziach, chyba tylko za sprawą orzechowej pralinki wciśniętej rozdygotanemu wokaliście w usta przez Aoi'ego. Blondyn uspokoił się, ale od tej pory nie schodził już ze ścieżki, idąc ostrożnym, drobnym kroczkiem zaledwie metr przed marudzącym coś pod nosem kochankiem.
- Stop, Ruki, zatrzymujemy się - stwierdził w końcu czarnowłosy, gdy wyszli na małą polankę, której blondyn nie zauważył. Może to przez zwykłe roztrzepanie wokalisty, a może przez to, że tak uważnie obserwował chaszcze wokół, czy aby na pewno nic na nich nie napada; Aoi nie chciał tego wiedzieć. - Tutaj jest dobrze.
Nie czekając na to, co powie jego kochanek, rzucił koc na ziemię, rozciągając go niecierpliwym ruchem dłoni i kładąc się na nim na plecach, wzdychając cicho. Po tych trzech godzinach w samochodzie takie leżakowanie było balsamem dla jego i tak zmęczonego od gitary kręgosłupa.
W nieco już lepszym humorze kiwnął ręką na Rukiego, uśmiechając się do niego lekko.
- Tutaj? A tutaj nie ma robali?- spytał podejrzliwie, przedzierając się przez paprotki i jakieś krzaki, najprawdopodobniej malin. Oczywiście nie mógł iść w ślady Aoiego i przejść wydeptaną dróżką, nie byłby też sobą, gdyby nie podrapał się po drodze i dwa razy nie przewrócił, przyprawiając się o skaleczonego palca i zielone plamy na kolanach. - Nie lubię tego lasu. - mruknął grymaśnie, rozglądając się po polanie.
Zaraz jednak zachmurzone niebo rozpogodziło się, a na ustach wokalisty jak sen złoty zmaterializował się uśmieszek. Słońce wyszło zza drzew oświetlając całą okolicę, a urzeczony Ruki nie mógł napatrzeć się na igrające w liściach i trawie promyki.
- Zmieniłem zdanie. Tu jest pięknie - oznajmił, podchodząc do Aoi'ego i bez większych ceregieli usiadł mu okrakiem na biodrach, wciąż rozglądając się, wiercąc i wyginając na boki, by dosięgnąć rosnących na obrzeżach koca kwiatków. Aoi pogłaskał w zamyśleniu jego udo, przymykając oczy. Racja, było tu ślicznie... Niebo nad nimi było bezchmurne, chociaż wciąż częściowo ukryte za koronami drzew. To jednak absolutnie nie przeszkadzało, stwarzało za to miły cień, Aoi zaś naprawdę nie miał ochoty na udar słoneczny.
- Widzisz, kotku, dałeś radę - roześmiał się swobodnie, uchylając powieki i patrząc na jego uszczęśliwioną twarz. Ruki był uroczy, kiedy się złościł i grymasił, ale jeszcze ładniejszy obrazek stwarzał, gdy się uśmiechał.
Właśnie tak, jak teraz. Wokalista zerknął na kochanka z uroczym, przewrotnym uśmieszkiem, odrywając uwagę od kleconego z białych wiechci wianka. Zajęcie to było o tyle pasjonujące co skomplikowane, więc wystarczyła chwila nieuwagi, a łodyżka wyślizgnęła się z palców blondyna sprawiając, że cała misterna konstrukcja posypała się na brzuch Aoiego.
I wydawałoby się, że nieprzywykły do porażek Ruki odrzuci kwiatki, nadąsa się i głośno oznajmi, że chce wracać do samochodu... Jakież więc było zdziwienie czarnowłosego gitarzysty, gdy kochanek jak gdyby nigdy nic cicho parsknął, odrzucił grzywkę z oczu nagłym skrętem głowy i zabrał się od nowa do pracy.
- Ruki, co robisz? - zapytał zaciekawiony, unosząc jedną brew, gdy kwiatki załaskotały kawałek jego odsłoniętego brzucha. - W życiu bym nie pomyślał, że robienie wianków stanie się jakimś twoim hobby...
Dźgnął go z rozbawieniem w żebro, rejestrując, że przez ten ruch palce Rukiego znowu wykonały zły splot, aż spadły dwa kolejne kwiatki. Wziął jeden z nich i ze śmiechem wplótł go w jasne włosy wokalisty.
- Ładnie ci.
- Ten wianek, to tak w sumie dla mnie był, ale myślę, że tobie będzie w nim o wiele... Uch, nie ruszaj się...! No. Tobie będzie w nim o wiele ładniej! - wcisnął mu na głowę nieco nieporadnie sklecony wianek i uśmiechnął się radośnie, z dumną miną pstrykając kochankowi zdjęcie komórką. Ten z kolei zamknął oczy, licząc do dziesięciu, a gdy je otworzył, Ruki z zadowoleniem zapisywał zdjęcie na telefonie. Wspaniale.
- Skarbie... Możesz je usunąć, masz na to moje błogosławieństwo.
Uniósł się na łokciach, zrywając durny wianek z głowy i odkładając go na bok, jedną ręką sięgając po telefon wokalisty, chcąc mu go wyrwać. Ruki oparł dłoń na jego klatce piersiowej i odchylił się do tyłu, dłoń z telefonem wyciągając daleko za siebie, poza zasięg kochanka.
- Ale ono jest pocieszne! I mam je na tapecie! - pochwalił się z zadowoleniem, rejestrując zmrużonymi w ochronie przed słońcem oczami, jak Aoi prycha gniewnie i krzywi się nieznacznie.
- Pocieszny to będziesz ty, popiskując głośno, jak cię będą jeść jakieś larwy! - stwierdził z niezadowoleniem, obejmując go jedną ręką w pasie, przesuwając jednocześnie paznokciami po jego plecach, drugą sięgając przed siebie, chcąc chwycić telefon. - Ruki! - syknął cicho, mrużąc powieki.
- Do usług, Aosiu! - wokalista zachichotał i wyłączył komórkę. Chroniona dwoma pinami i kodem specjalnym stała się teraz zupełnie dla Aoiego niedostępna. Ruki podał mu ją z zadowolonym uśmiechem i wygiął plecy w łuk, nadstawiając się pod dłoń kochanka. - Jeszcze... To takie przyjemne... - zamruczał cicho, mrugając łobuzersko do zezłoszczonego Aoiego. Normalnie bałby się wyprowadzać porywczego i nieprzejednanego kochanka z równowagi, ale piękna pogoda sprawiła, że niczym się nie przejmował. Czarnowłosy zgryzł wargę, by zaraz nie powiedzieć mu czegoś niemiłego.
- Spróbuj to komuś pokazać, a przysięgam, że zginiesz - powiedział w końcu cicho, już nieco spokojniej, ale na dnie jego głosu czaiła się nutka groźby. Przycisnął palcami jego kręgosłup, odpowiadając z lekkim poirytowaniem na tę durną prowokację. Wokalista ponownie zamruczał i przymknął oczy. Pieszczota, mimo że mało delikatna, sprawiała mu przyjemność. Przesunął palcami po jego płaskim brzuchu, łaskocząc miękkimi opuszkami wrażliwą skórę partnera. Słońce grzało coraz mocniej, rozkoszne ciepło było tym, czego wokaliście brakowało do szczęścia, dlatego też odchylił głowę do tyłu i przymknął oczy.
- A jak zginę? Bo wiesz... Ja to chciałbym umrzeć z miłości. Zakochasz mnie na śmierć?
Aoi zamrugał, lekko zaskoczony. Wiedział, cholera, wiedział, że Ruki jest chętny - zawsze i wszędzie. To był fakt, ale w życiu by się nie spodziewał, że rzuci mu taką propozycję pośrodku dzikiej puszczy, w trawie, na zagryzionym przez mole, poplamionym kocyku.
Zaczął się intensywnie zastanawiać, czy aby słońce nie jest zbyt silne, jak dla małego wokalisty, ale chyba było w porządku...
- Tutaj? - zapytał więc krótko po chwili, oblizując wargi. Podwinął lekko jego koszulkę na plecach, wsuwając pod nią dłoń. Ciepły...
- To ty mnie kochasz tylko tutaj? - zdziwiony wokalista otworzył oczy i spojrzał na Aoi'ego jak na, nie przymierzając, przybysza z innej planety. Przekrzywił głowę w bok i oblizał wargi; przyjemny dotyk wywołał dreszcze, a Ruki parsknął śmiechem. - Aoi, ja mówiłem o miłości duchowej! Duchowej, nie fizycznej! - zawołał, chichocząc, gdy palce gitarzysty przesunęły się po jego kręgosłupie.
- Och, serio? - zdziwił się, patrząc mu przez chwilę w oczy, widocznie zdezorientowany. Po chwili jednak sam parsknął śmiechem, kręcąc z niedowierzaniem głową. - Ale nie szkodzi...
Uniósł się wyżej, obejmując go w pasie i chwilę później znalazł się nad nim, przyciskając go do nieco szorstkiego koca. Pocałował jego wargi, ucinając tym samym wszelkie sprzeciwy, które mimo wszystko mogły mieć miejsce w danej chwili. Zdziwiony Ruki przez chwilę uciekał od pocałunków, ale zaraz przyjemna bliskość przegoniła z jasnej glówki wszystkie głosy rozsądku i chętne ramiona objęły gitarzystę za szyję, przyciągając go jeszcze bliżej ciepłych, miękkich warg. Aoi reagował lekkim, cierpliwym uśmiechem na te wszystkie początkowe uniki, wsuwając jednocześnie dłoń pod jego koszulkę, dotykając płaskiego, chociaż wciąż przyjemnie miękkiego brzucha palcami. Polizał jego dolną wargę, bez problemu otrzymując pozwolenie na dalsze pieszczoty, tym razem dające dużo więcej rozkoszy. Ruki nie miał nic, zupełnie nic przeciwko nadprogramowym przyjemnościom, zwłaszcza że Aoi został przez naturę hojnie wyposażony. W umiejętność przekonywania, rzecz jasna.
Wygiął się więc lekko w łuk i ze świstem wciągnął powietrze, uginając nogę w kolanie. Potarł nią lekko biodro Aoiego, by zaraz zarzucić mu szczupłą łydkę na udo, sprawiając, że bez trudu mógł rozchylić własne, wpuszczając między nie smukłe ciało partnera. Nie przejmując się już zupełnie ani miejscem, ani czasem jęknął, kiedy palce gitarzysty zacisnęły się mocno na jego sutku.
- Przyjemnie? - zapytał niskim, wibrującym szeptem, który za każdym razem powodował u Rukiego przyspieszone bicie serca i delikatny rumieniec na twarzy. Potarł więc mocniej jego sztywniejące z przyjemności sutki, przenosząc jednocześnie usta na rozgrzaną szyję. - Odezwij się, kotku...
- Przecież wiesz, że przyjemnie... - odpowiedział, przymykając powieki i oblizując nerwowo wargi. Ponownie wygiął plecy w łuk, nadstawiając się pod dłoń Aoi'ego, w oczekiwaniu na kolejną pieszczotę. W jego ramionach zawsze zachowywał się jak jedwabna wstęga, był miękki i niesamowicie wyczulony na najlżejszy nawet dotyk, przez co sama gra wstępna potrafiła doprowadzać wokalistę do czegoś na kształt szaleństwa z rozkoszy.
Przygryzł kącik ust i jęknął gardłowo, kiedy udo gitarzysty naparło mocniej na jego erekcję - na ten dźwięk Aoiemu włosy zjeżyły się na karku z podniecenia. Uwielbiał, och, uwielbiał jęki swojego partnera, zwłaszcza wtedy, gdy ten miał nieco nieśmiały, niekontrolowany róż na policzkach.
- Ale lubię słychać, jak mnie o tym zapewniasz - wymruczał po chwili, przesuwając się niżej, znacząc wilgotnym językiem jego odsłoniętą klatkę piersiową, jednocześnie dotykając dłonią uwypuklenia w spodniach wokalisty. Tak łatwo było go rozpalić... Aoi nie miał pojęcia, czy to środowisko leśne czy raczej fakt, że nie kochali się od dosyć dłuższego czasu. To nie było w tej chwili ważne.
- Jak każdy, typowy samiec... - wyjąkał wokalista w odpowiedzi, nim dłoń Aoi'ego odebrała mu oddech. Prężył się i kręcił pod gitarzystą, ni to niespokojnie, ni ze zniecierpliwienia, coraz głośniej wzdychając.
Faktem było, że nigdy na nikogo nie reagował tak, jak na czarnowłosego gitarzystę i czasem go to przerażało. Zwłaszcza w takich chwilach, kiedy stwierdzał, że nie interesuje go ani otoczenie, ani niebezpieczeństwo związane z brakiem stuprocentowej prywatności. Liczyły się tylko dłonie Aoiego, jego zwinny język i ciepłe usta. Ruki poddawał się chętnie, nie protestując nawet jednym maleńkim słówkiem.
- Przyznajesz się do bycia samicą? - zapytał czarnowłosy, unosząc lekko brew. Powoli, wręcz zakradajac się palcami, rozpiął guzik od jego spodni, to samo czyniąc z rozporkiem. Dotknął jego rozgrzanej męskości palcami, uśmiechając się lekko. On naprawdę był taki sztywny po paru pocałunkach i drobnych pieszczotach...
Przygryzł lekko skórę jego brzucha, osuwając niewygodny materiał dżinsów w jego bioder. Przesunął wilgotnym, ciepłym językiem po jego podbrzuszu, z zadowoleniem odkrywając, że jego kochanek drży, bynajmniej nie z zimna.
- Teraz przyznałbym się nawet do skrytego kochania się w Kyo - parsknął cicho blondyn, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że Aoi o tym wie. Za każdą kolejną pieszczotę, za każdy dotyk i pocałunek wokalista byłby w stanie obiecać wszystko.
- Nie dotykałbym cię jak teraz, gdybyś się przyznał do czegoś takiego...
Z realizowaniem owych obietnic bywało różnie. Do tej pory nie posprzątał w garażu, ani nie kupił Aoiemu nowej mangi, kiedy to starą przypadkiem zalał kawą. No i oczywiście nigdy nie bywał w stu procentach posłuszny. Ale nie o tym należy teraz wspominać. Zająć się trzeba bowiem istniejącym faktem!
A fakt był taki, że Ruki wił się pod dłonią Aoiego i pojękiwał cicho, chcąc wymusić na nim nieco intensywniejsze pieszczoty. Słońce ciekawsko wyjrzało zza chmur, bezwstydnie podglądając kochanków, obserwując, jak gitarzysta obsuwa palcami bokserki blondyna. Pocałował delikatnie jego erekcję, witając się w ten wyjątkowo ironiczny, ale przyjemny sposób z jego podnieceniem.
Miał ochotę podrażnić się choć jeszcze trochę, ale wiedział, że Ruki drażnienia nie lubi. I choć zazwyczaj nawet nie zwrócił uwagi na to, że wokalista może mieć coś przeciwko takiemu słodkiemu denerwowaniu, to leśna polana różniła się trochę od bezpiecznego łóżka Aoiego. Z cichym westchnieniem więc opuścił głowę niżej, obejmując ustami jego rozgrzaną, sztywną męskość.
Zaciśnięte na erekcji usta, chłód kolczyka na wrażliwej skórze i, och, ten gorący, wilgotny język pieszczący w sposób jedyny w swoim rodzaju sprawił, że Ruki zupełnie zatracił się w przyjemności. Zapominając gdzie się znajdują, pozwolił sobie na głośny jęk, mocniej przyciskając głowę kochanka do swojej boleśnie gotowej męskości. W uszach przyjemnie szumiała mu krew, płynąca chyba sto razy szybciej niż normalnie, roznosząca po całym napiętym ciele wokalisty fale goraca i zimna, goniona raz po raz dreszczami elektryzującymi każdy najmniejszy fragment jego skóry... Ruki wypchnął biodra w górę, palcami chaotycznie przeczesując włosy Aoiego. Zaciskał je nieznacznie na czarnych kosmykach, pociągnięciami narzucając partnerowi rytm pieszczoty, chociaż wiedział, że za taką poufałość Aoi prędzej czy później się zemści. Ale teraz nie ważne było to, czy wokalista znowu będzie musiał przepraszać ukochanego. Liczyły się tylko gorące wargi, wilgotny język i kumulująca się w podbrzuszu przyjemność.
Aoi jednak nie należał do ludzi przesadnie cierpliwych. Ba, nie należał do ludzi cierpliwych umiarkowanie, a jeżeli dorzucić do tego fakt, że zawsze wolał obić wszystko po swojemu, to po prostu odsunął się, zręcznie wymykając także i spod dłoni Rukiego.
- Nie za dobrze ci? - zapytał szeptem, wodząc opuszkami palców po całej rozgrzanej długości członka Rukiego. Przechylił głowę w bok, przyglądając mu się zmrużonymi oczami, ten zaś jęknął błagalnie i zmusił się do uchylenia powiek. Blondyn, wyraźnie zawiedziony, spojrzał na kochanka z wyrzutem, błyszczące z podniecenia i przyjemności ciemne oczy błądziły śladem powoli przesuwającej się dłoni Aoiego.
- Przepraszam... - wydusił w końcu cicho, ponownie układając głowę na kocu. Nie znosił, kiedy gitarzysta robił mu coś takiego, kiedy boleśnie twarda erekcja pozostawiana była samej sobie, bo Ruki zrobił coś, co się Aoi'emu nie spodobało. - Już nie będę.
- Mam nadzieję - powiedział czarnowłosy, w przeciwieństwie do Rukiego niezwykle spokojnie. Zacisnął delikatnie dwa palce na jego męskości, bawiąc się z nią leniwie, pocierając delikatnie, próbnie, wciąż go obserwując. Czasem miał ochotę po prostu patrzeć na małego wokalistę, na jego twarz w czasie rozkoszy, na te drobne, drżące dłonie czy jasną skórę ud, które wręcz błagalnie przed nim rozchylał. To wszystko było w tej chwili tak urocze, że Aoi po prostu uśmiechnął się, wyraźnie zadowolony z siebie, że doprowadził kochanka do takiego stanu. Ruki na skraju irytacji i orgazmu zacisnął mocno palce na kocu, starając się nie poruszać błagalnie biodrami, nie jęknąć, nie wiercić się nawet! Nic, co mogłoby dowieść Aoiemu, że znów wygrał, nie zrobiwszy właściwie nic.
Niestety, jak to zwykle w takich przypadkach bywało, upór Rukiego w starciu z wszechogarniającą go przyjemnością bardzo szybko się rozpłynął.
- Aoi... Aoi, proszę...
- O co prosisz, kotku? - zapytał spokojnie, dotykając lekko palcem wskazującym samego czubka jego erekcji. Uśmiechnął się dość drwiąco, patrząc mu w oczy, jednocześnie oblizując wargi w wyjątkowo leniwy sposób.
- Skończ wreszcie! - jęknął sfrustrowany wokalista, czerwieniąc się mocno ze wstydu. Sytuacja sama w sobie, chociaż upokarzająca, była jedną z tych, które Ruki lubił najbardziej. Mało kto wiedział, że lubił być raczej zdominowanym niż dominującym, choć gdy obserwowało się go na scenie, można było odnieść wrażenie zupełnie odwrotne.
- Jak? - Aoi z całych sił powstrzymywał się, by nie wybuchnąć śmiechem. Pochylił się lekko w jego stronę i pogłaskał różany policzek, odgarniając jednocześnie niesforną grzywkę z twarzy blondyna. Był w stanie męczyć go tak, aż Ruki się złamie i zacznie skamleć błagalnie zdanie po zdaniu, czego od niego oczekuje. I wiedział doskonale, że wokalista jest tego świadomy.
- I przestań się droczyć. Proszę... - westchnął cicho, coraz mniej rozbawiony tą sytuacją, a coraz bardziej podirytowany. Ciepło na skórze pochodzące od słońca i dotyku zaczynało go drażnić, kiedy tak leżał pod kochaniem, nie będąc w stanie nawet się ruszyć. Drżące ciało odmawiało współpracy, co w tej sytuacji było niezbyt przyjemne.
Uniósł powieki i spojrzał na kochanka z niemą prośbą odbijającą się w ciemnych oczach, a gitarzysta westchnął, przewracając oczami. Dobrze, dobrze... Jeden, jedyny raz, o ile Ruki nie zaznaczy sobie tego dnia czerwonym kółeczkiem w kalendarzu.
- Chodź, kotku - z lekkim uśmiechem pociągnął go do góry, jednocześnie całując w usta. Sam usiadł wygodniej, zginając lekko nogi w kolanach. O ile wcześniej był dość chłodny i stanowczy, to teraz po prostu przygarnął go do siebie, sadzając między swoimi udami. Zaskoczenie zresztą odbiło się w szeroko otwartych oczach Rukiego, więc nie dał mu się nad tym dłużej zastanawiać, po prostu całując go głęboko, jednocześnie dłonią zjeżdżając po jego klatce piersiowej, przez brzuch - aż do męskości.
Pieszczoty były delikatne, subtelne, ale starał się nie dotykać go za lekko, by go bardziej nie rozdrażnić. Przez kilka minut Ruki był spięty i czujny, zastanawiając się co też tym razem wymyśli jego złośliwy kochanek, jednak po chwili westchnął cicho i odprężył się, odpowiadając czule na zachłanny pocałunek partnera. Po szczupłym ciele przebiegały kolejne dreszcze, kiedy pieszczoty znowu przynosiły falę gorąca i przyjemności, a spomiędzy różowych, wilgotnych od pocałunków warg wydarł się głośny, zachwycony jęk. Aoi uśmiechnął się, samemu czerpiąc przyjemność z tego, że kochanek tak rozkosznie gnie się pod jego rękoma, jakby nie mogąc powstrzymać reakcji swojego spragnionego dotyku ciała.
- Śliczny jesteś - szepnął mu do ucha, jednocześnie przesuwając po nim językiem. Dłoń zacisnęła się nieco mocniej, gdy gitarzysta zabrał się za pieszczenie jego smukłej, jasnej szyi, przygryzając ją delikatnie i ssąc kawałek za kawałkiem.
- Mój stylista cię... zabije... - zdołał tylko wyjąkać, ze świstem wciągając powietrze, czując przyjemny, pulsujący ból w miejscu, w którym zęby Aoi'ego mocniej zacisnęły się na jasnej skórze. Wiercił się coraz niecierpliwiej, chaotycznie wypychając biodra w górę, ocierając się pośladkami o uda kochanka. I chociaż nie chciał, by ten wziął go tu, na tej polanie, to i tak wszystko rozgrywało się w sposób, który wokalista dawno temu sobie wymarzył.
- Mam ciebie jako tarczę, nic mi nie grozi - wyszeptał, po chwili przesuwając językiem po jego podbródku. Ruki był teraz tak słodki, z tym swoim rumieńcem, lekkim zażenowaniem i zniecierpliwieniem, że Aoi automatycznie przestał żałować, że nie męczył go dalej.
Znowu wrócił do tych rozkosznych, rozchylonych lekko ust, które z lubością pocałował, wsuwając język między miękkie wargi. Wokalista nie był już jednak w stanie odpowiedzieć na pocałunek, silny rumieniec pogłębił się jeszcze bardziej, a drobne ciało drżało z nadmiaru emocji. Ciche jęki stawały się coraz głośniejszym błaganiem o więcej, mocniej, szybciej, a kiedy Aoi bez ociągania się spełniał te prośby, Ruki zwyczajnie wariował w jego objęciu, tracąc kontakt nad rzeczywistością.
Orgazm wstrząsnał porządnie jego umysłem, wyrywając z przygryzionych warg krzyk. Wokalista, oddychając szybko, nierówno, zamknął oczy, teraz już bez skrępowania opierając się całym swoim ciężarem o kochanka.
- To było urocze - stwierdził z lekkim rozbawieniem Aoi, składając delikatne pocałunki na jego szyi. Polizał ją pieszczotliwie, zostawiając wilgotny ślad na skórze. - Zadowolony czy raczej śmiertelnie obrażony?
- Wiesz... - Ruki przetarł palcami oczy i odgarnął z nich jasne kosmyki włosów, zerkając na Aoiego zmrużonymi oczami. Gitarzysta spojrzał na niego badawczo, a blondyn kontynuował. - Kiedy mówiłem ci "subtelnie i delikatnie", miałem na myśli co innego...
Widząc, że Aoi dalej nie rozumie, Ruki wykrzywił usteczka w płaczliwą podkówkę i zmarszczył nos.
- Mrówka ugryzła mnie w tyłek.


* * *


- Subtelnie i delikatnie? - powtórzył z lekkim rozbawieniem Aoi, obejmując mocniej Rukiego, który siedział mu na kolanach i wtulał z zażenowaniem twarz w jego ramię. - Naprawdę chcesz to zrobić w lesie?
- Nie w lesie! - wokalista zbulwersował się lekko i zirytowany, że w ogóle musi odpowiadać na takie pytania, mocniej przytulił się do roześmianego kochanka. - Na łące! Chociaż... - zawahał się i przygryzł wargę. - ...las też może być.
- Jesteś słodki. - stwierdził gitarzysta, kręcąc głową z niedowierzaniem. - Wiesz, kiedy mówiłem ci o fantazjach, miałem raczej na myśli coś w stylu... - Aoi zawiesił na chwilę głos, przyglądając mu się w zamyśleniu, aż w końcu uśmiechnął się szeroko, oblizując wargi. - Chodziło raczej o...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eriko
Nowicjusz



Dołączył: 12 Sie 2009
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ruda Śląska

PostWysłany: Pon 0:14, 24 Sie 2009    Temat postu:

Cytat:
a jeżeli dorzucić do tego fakt, że zawsze wolał obić wszystko po swojemu

A nie "Robić" ? xD Literówki się zdarzają xD

Świetne! Bardzo dokładnie opisane xD Ale jakoś sobie nie wyobrażam Aoi'ego i Ruki'ego razem xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
miyumi
Moderator



Dołączył: 11 Sie 2009
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pią 18:56, 28 Sie 2009    Temat postu:

Przeczytałam znów i nie skomentowałam. Potem jeszcze raz i też nie skomentowałam. I teraz to robię..
Wiesz, jest to tekst, który mogłabym godzinami, dnami i latami. Nie znudzi mi się chyba nigdy. Bardzo mi się podoba. To, jak jest napisany i bohaterzy. Przekonuję się do tego paringu. Bardzo się przekonuję. xd Jest wspaniały pod względem też odczuć czytelnika. Tak na mnie wpływa, jak mało który tekst. Aż niemal czuję, że tam jestem. Chyba pisałam Ci już, że go kocham.. I no... więcej! *jęczy marudzi i męczy*


Ostatnio zmieniony przez miyumi dnia Pią 18:59, 28 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
fallen angel
Nowicjusz



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 21:46, 08 Lis 2009    Temat postu:

Przyszło dziewczę i rzuciło się na tekst o Gazetkach ^ ^

No, a gdzie pozostałe dwie fantazje??? Ja chcęęęę! Proszęęęę!

Od wakacji minęło sporo czasu! Nakarm głodne niedźwiedzie! Dopisz coś jeszcze!

A ja mówiłam, że będę zwracać uwagę (!) ale tego tym razem nie zrobię. ^___^ Bo się wstydzę :oops:

Pozdrawiam
fallen angel
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eskimoza
Nowicjusz



Dołączył: 23 Cze 2011
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:48, 23 Cze 2011    Temat postu:

UUUUUU ALE LEMOOON AŻ MI SIE GORONCO ZROBIŁŁO
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Disorder Heaven Strona Główna -> Kontynuowane / the GazettE Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1